niedziela, 29 grudnia 2013

Najwspanialsza historia miłosna,to twoja własna historia...

                                                       odskocznia


........................................................................................................................................................................

Nazywam się Jack Brewer,mam 22 lata i jestem szaleńczo zakochany w kobiecie którą poznałem rok temu,obecnie jest moją nazyczoną,która jest w ciąży,ale jak to wszystko sie zaczeło?Jak sie poznaliśmy?Jak zaczeła się nasza historia?
Dzień w dzień chodziłem do parku,nawet kilka razy w jednym dniu,znalem ten park na pamięć,znałem też wszystkich ludzi którzy chodzą do tego parku,lub przechodzą przez niego by szybciej dostać się do pracy,oczywiście znałem ich z widzenia,ale znalazloby sie pare ludzi  których znam osobiście.
Aż pewnego dnia to były dwa dni przed wigilią,zauważyłem piekną dziewczyne,której  nigdy tu nie widziałam,w ogule nigdzie  nie widziałem tak pięknej kobiety jak ta co siedziała na ławce,nad stawem.Miała blond włosy które wystawały jej z czapki i miała karnacje tak jasną jak śnieg wokół nas.
Postanowiłem do niej podejść.Usiadłem  obok niej i zacząłem się jej przyglądać,rysowala park w którym sie znajdowaliśmy,rysowała wszystko tak dokładnie,...najmniejszy detal,....cienie....,jej rysunek był przepiękny.Była  tak pochłonieta tym co robi,że moge dać sobie ręke odciąć że mnie nie zauważyła.Postanowiłem jej nie przeszkadzać i odszedłem,chodź serce podpowiadało mi żebym został ale go nie posłuchałem i poszedłem przed siebie.Tego samego dnia tyle,że pare godzin póżniej wziołem szkicownik i poszedłem  do parku,z malutką nadzieją że znów ją ujrze.Przez te kilka godzin żałowałem że nie zostałe na tej ławce,obok pięknej blondynki.Poszedłem w miejsce ,gdzie ja pierwszy i ostatni raz ujrzalem.Była tam.Siedziała lekko zmarznięta ale pewnie tego nie zauważyla poniewaz była tak skupiona na rysunku że pewnie tego nie zauważyła.Żwawym krokiem poszedłem w jej strone,lecz w połowie drogi się zatrzymałem,ona chyba wyczuła że ktoś ją oserwuje,ponieważ podniosła wzrok zza kartki na której rysowała  i zaczeła się rozglądać,jej wzrok utkwił na mnie.Uśmiechnąłęm sie lekko w jej strone,lecz po chwili leżałem na chodniku,ponieważ jakaś dziewczyna wpadla na mnie gdy uciekala przed swoim chłopakiem,czesto tu razem przychodzą,widzialem już ich nie raz,nie dwa.Szybko wstala ze mnie i zaczeła mnie przepraszać-Nic się nie stało-mówiąc to wstalem z chodnika i zacząłem otrzepywać spodnie ze sniegu,ona jeszcze raz mnie przeprosila i odbiegla.Pokręcilem tylko głową i spojrzalem w kierunku tej dziewczyny,która zaprząta mi myśli od ładnych paru godzin.Siedziała na lawce i się śmiała,ale gdy tylko zobaczyła że się jej przyglądam usmiechnela sie lekko w moją strone i wrucila do rysowania.Zebrałem się na  odwage i  podszedłem do niej.Usiadłem obok niej,wyciągnełem swój szkicownik z torby i zaczołem rysować piękną blondynke,która w tym momencie wlepiała we mnie wzrok.Skąd to wiedzialem?Zobaczylem kątem oka.Nagle w górnym rogu kartki pojawiła sie kolorowa karteczka "HEJ".Przyleila mi ją nieznajoma z ławki.Spojrzalem na nią,ona udawała żę jest pochłonieta  rysowaniem,ale po chwili wyciągneła pęk kolorowych karteczek i na jednej z nich coś napisała,gdy napisała położyła mi ją na srodku kartki"WIDZIAŁAM CIĘ RANO JAK DOSIADŁEŚ SIĘ DO MNIE".Czyli ręke bym miał już odciętą.Wyciągnołem swój pęk kolorowych karteczek i na jednej z nich jej  napisałem"HEJ,MYŚLAŁEM ŻE MNIE NIE ZAUWAŻYŁAS".Położyłem kartke na środku jej rysunku.''JESTEM BARDZO SPOSTRZEGAWCZA"Dała mi kartke i sie uśmiechneła.''JAK MASZ NA IMIĘ,ANIELE?"Dałem jej karteczkę,ona po przeczytaniu sie usmiechneła,i napisała"ANIELICA,A TY?"Dała mi kartke i sie uśmiechneła.Spojrzalem w  jej oczy,były tak ciemne żę zawstydziły by wszystkie noce.''CZEMU MUSZE ZDRADZAĆ SWOJE IMIE,SKORO TY NIE ZDRADZIAŚ SWOJEGO?"Dałem jej karteczke,ona odpisała''TO ZDRADŹ MI SWÓJ NUMER TELEFONU'',podała mi kartke,było tam jeszcze miejsce więc zapisałem jej swój numer telefonu i jej podałem karteczke i w tym momencie dostałem smsa.Był od mojego najleprzego kumpla Jerrego;
             
                             Gdzie jesteś?Miałeś pomóc w ubieraniu choinki.
                                                                                            ~Jerry
Włożyłem  spowrotem  komurke do płaszcza i spojrzałem w strone  Anielicy,lecz jej tam nie było,zamiast niej była jakaś kolorowa karteczka;Idź ubrać tą choinke.509 765 987~Anielica.uśmiechnołem się i wyciągnołem  znów telefon i zapisałem numer.Zapisałem ją jako Anielica.Gdy to zrobiłem ruszyłem w stronę wyjścia z parku a potem w strone domu Jerrego.Całą droge myślałem o tej dziewczynie,zastanawiało mnie najbardziej jak ma na imię.Wszedłem do domu latynosa,nie musiałem nawet pukać,traktujemy nasza paczke jak rodzine.Połączyła nas wspólna pasja do karate,chodź każdy ma też swoją pasje gdzie w naszej paczce sie nie powtarzają.W tej paczce znajduje sie:Jerry i Grace,sa razem  od pięciu lat Jerry chce się jej oświadczyć,ma już kupiony pierścionek który kupil kilka miesięcy temu,ale jeszcze sie jej nie oświadczył ponieważ boi się żę ta mu odmówi,pasja Grace jest moda a Jerrego taniec i jednorożce,lepiej nie pytajcie, jest też Milton i Julia,sa małżeństwem od roku,udane z nich małżeństwo chodź zdażają sie im kłutnie.Oboj lubią nauke lecz w innej dziedzinieMamy też trooche starszego od nas przyjaciela Rudy'ego,jest naszym senseiem karate,jego pasją jest fotografia no i oczywiście karate.Ma żone Sofie i sa razem od półtora roku lat.jeszcze jest Eddy,on interesuje się prawem,własnie kończy studia w tym kierunku,nie znalazł tej jedynej,nie ma okreslonego typu dziewczyny mówi że jak bedzie dziewczyną to jest w jego typie,no i jest jszcze ja,moja najwieksza pasją jest rysowanie,uwielbiam to,nie znalazłem tej jedynej.Mam nadzieje  że dziewczyna która jest przeznaczona dla mnie przez los jest blisko i szybko ją znajde.Gdy tylko wszedłem naskoczyli na mnie wszyscy-Gdzie byłeś?Miałeś pamiętać,powtarzalam ci to wczoraj co  5 minut.Jak można być tak nie odpowiedzialnym,wiesz ile nam jeszcze zostało do zrobienia.Choinke przecież zawsze  ubieralismy razem.-przekrzykiwali sie jeden przez drugiego,odłożyłem torbe stół,przed tem wieszając płaszcz w korytażu.-Byłem w parku,zagadałem sie,straciłem poczucie czasu.-wyjaśnilem im to i zabraliśmy się za ubieranie choinki.-Czemu ty tak czesto pszesiadujesz w tym parku?co tam takiego ciekawego?-zapytała Grace-nie wiem po prostu lubie tam przesiadywać-Zaraz mówiłeś że sie zagadałeś?-spytała Julia nad czymś myśląć-Tak zagadałem się zz,.. kimś-odpowiedziałem jej i dopiero w połowie zdania zdałem sobie sprawe zę za dużo gadam.zaraz sie zacznie jak ma na imie,ile sie znamy,czym sie interesuje,a Jerry napewno wyskoczy z czyms głupim,np:czy dobra jest w łóżku?-Z kimś?-spytał Rudy
                                                                             -Tak,z kimś.
                                                                                - z kim?
                                                                       - Zzz..yyy...kimś.
                                                                   -Jak ma na imie?Ładna?
      -Śliczna.Znaczy..-kiedy miałe coś wymyśliś,przyszedł do mine  sms,tylko gdzie ja włożyłem telefon, do torby,szybko tam podbiegłem ale Sofia była pierwsza-To ona!!Pisze że..-szybko pobiegłem w jej strone ale ona rzuciła telefon w strone Eddy'ego-Anielica?-zobaczył mnie że biegne w jego strone,zrobił przerażoną mine i rzucił w strone Jerry'ego- Raczej diablica.Pisze że chce sie dzisiaj spotkać-rzucił telefon w moją strone,pewnie za 3 minuty dotrze do niego co zrobił.Przeczytalem sms,napisała"Hej pamiętasz mnie?Anielica?moze byśmy poszli gdzieś dzisiaj?Napisz jesli się zgadzasz,jeśli nie...zapomnij o tym sms''Szybko jej odpisałem że ją pamiętam i zębyśmy sie spotkali w parku ,koło naszej ławki o 20:00"
Spojrzałem na zegarek,który wskazywał  17:28.Zaczeliśmy ubierać choinkeprzez ten caly czas wypytywali mnie o Anielice,ale ja ani slowa im nie powiedziałem.Kiedy skończylismy wybiła 19:00.Musze się jeszcze wyszykować.Kiedy już miałem wychodzić zatrzymał mnie Jerry.
-Yo stary powiedz mi potem jaka jest w łóżku?
-Stary a z kąd wiesz żę teraz ci nie moge powiedzieć?
-yyy bo z nią nie spałeś-bardziej spytał niż stwierdził.
-Z kąd ty...-nie dokończyłem ponieważ Jerry mi przerwał.
-Yo może jestem nie ogarnięty czasami...
-wiecej niz czasami.
-na ogół..
-zawsze.
-BARDZO CZĘSTO(!) ale wiem żę ją dzisiaj poznałeś i byś człowieku nie zdązył jej przelecieć.
Kiedy chviałem już coś powiedzieć-Nawet ty,Jack,stary weź se znajdź dziewczyne ,bo robisz sie nie znośny,i nie na jedną noc tylko taką na stałe.-powiedziawszy to położył mi ręke na ramieniu.
-Mówi to facet który umawiał sie z jedną dziewczyną,z drugą spał,Stary zdradzileś Grace.
-nie zdradziłem w tedy nie byliśmy razem,chodzilismy tylko na randki.
-To jej to powiedz.
-Zwariowałeś!!Przecież Grace mnie zabije!!
-Za co?-nagle koło nas pojawiła sie Grace.-Za nic.-odpowiedzieliśmy jednocześnie.-Jamusze lecieć,pa-wyszedłem,słyszałem jeszcze Jerrego-EJ!!!!Ja mu oddałem telefon!!!-Jerry nigdy sie nie zmieni.Pobiegłem szybko domu,wziołem prysznic,ubrałem na siebie czarne spodnie,białą koszulke,do tego ciemna marynarke i wyszedlem z domu.Oczywiscie przedtem  zakładając płaszcz.Przed parkiem kupiłem białą róże i pobiegłem do parku.Spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 20:15.pszyspieszyłem i zobaczyłem ją zmarznięta na ławce.Podbiegłem do niej cały zdyszany.Widziałem że płakała.Ukucnołem przed nią i złapałem ją za zimne wręcz lodowate ręce.-Przepraszam za spóżnienie,Aniele-wręczyłem jej białą róże,ona się uśmiechneła. -Myślałam że mnie wystawieś-otarła łze i jeszcze szerzej się uśmiechneła-Moge cię przytulić?-spytała,ja tylko wstałem na równe nogi i wyciąnołem ręce,one rzuciła mi się na szyje.objołem ją mocno w tali i zakręcilem ją w około.Ona piszczała w nieboglosy.Kiedy ją odstawiłem zbaczyłem że cała się trzesie z zimna.-Chodź,niedaleko jest kawiarenka,mówie ci najleprza kawa w całym mieście-kiedy zobaczył jej uśmiech,objął ją ramieniem a ona  sie w niego wtuliła.Kiedy przechodziliśmy  koło kwiaciarni zobaczyliśmy kobiete która sprzedała  mi róże-Widzisz?Mówiłam ci że jak kocha to poczeka-Anielica się zarumieniła na te słowa,a ja sie szeroko uśmiechnolem i pocałowałem ją w policzek.Weszliśmy do kawiarenki,znależlismy wolny stolik przy oknie,odsunołem jej krzesło,a kiedy usiadła przysunąłem je,a sam usiadłem na przeciwko mnie.Zamówiliśmy po lampce wina i ciasta czekoladowego,choć na jednej lampce sie nie skończyło.Wypiliśmy całą butelke czeronego wina,między czasie opowiadając o sobie.Załuważyłem że jak coś mówiłem to patrzyła mi się na usta,na poczatku myślalem żę chce mnie pocałować,ale kiedy przyszła do nas kelnerka z zamówieniem i życzyła nam smacznego to jej też patrzyła na usta.Czułem że na coś ukrywa,próbowałem z niej to wyciągnąć i nic,nawet kiedy  zamówiłem drugą  butelke wina nic nie powiedziała, a jestem pewny żę coś ukrywa.Dowiem się.Zapłacilem za wszystko i wyszlismy z kawiarni.Zaczeliśy chodzić po Nowym Yorku bez celu.Aż w końcu wylądowaliśmy w moim mieszkaniu na  kanapie.Całowaliśmy się,od czasu do czasu schodziłem pocałunkami na szyje,a moje ręce błądziły po jej ciele.Kiedy moja ręka wkradła sie pod jej sukienke,osuneła sie ode mnie,myślałem że się posunołem za daleko,ale wolałem sie upewnić-Coś się stałoAniele?-ona tylko musneła moje usta.
                                                             -Dasz mi swoje zdjecie?
                                                                      - Po co ci?
                                         -Musze pokazać mikołajowi co chce pod choinke.
Nic nie odpowiedziałem tylko mocno ją pocałowałem.Zaczeła szciągac mi marynarke,a kiedy już to zrobiła,wziołem ją na rece i zanioslem do sypialni.-Powiesz mi jak masz na imie?-spojrzałem na nią a ona na moje usta.coś mi tu nie gra.-Kim-powiedziawszy to mnie pocałowała.Rano obudziłem sie z Kim wtuloną we mnie.-Jesteś taka piękna-wyszeptałem.Zacząłem jeździć palcami po jej ciele.Pocałowałem ją w szyje,co sprawiło że się obudziła.-Dziendobry-wymruczała blond piękność.Ja nic nie odpowiedziałem tylko łapczywie zacząłem ją całować,ona oddawała moje pocałunki do czasu-Musze iść-pocałowała mnie jeszcze raz i wstała by móc sie ubrać.-Spotkamy sie dzisiaj?-spytałem sie gdy stała do mnie tyłem,sprawiała wrażenie że mnie w ogule nie słyszy.-Kim?-zawołałem ją a ona nic,żadnej reakcji.Ubralem spodnie i podszedłem do niej,ona się obruciła i usmiechneła do mnie-Co ty ukrywasz?-kiedy zadałem to pytanie uśmiech  z jej twarzy zszedł tak szybko jak się pojwaił.-Nic-chciała mnie przytulić,ale ją odepchnołem od siebie,-Co ukrywasz?!!-Ponownie zadałem to pytanie,a raczej wykrzyczałem jej w twarz.Zobaczyłem łzy w jej oczach-Ja..ja nie słysze-nie mogłem nic  z siebie wydobyć,żadnego dźwieku,po chwili jednak wróciła mi zdolność mówienia
-co??
-Jestem głucha!!!!!-krzykneła na cały dom.Łzy spływały po jej zaróżowionych policzkach.-Dlatego cały czas patrzyłam na twoje usta,poniewaz moge odczytać z ruchów warg słowa.Wtedy w parku ,nic nie mówiłam ponieważ nie widziałam twoich ust bo były zasłonięte szalikiem,dlatego pisalam karteczki,a jak sie spóżniłeś to myślałam żę jakimś cudem sie dowiedziałeś!!!!-wykrzyczała mi to.Wszystko mi wyjaśniła.-Dlaczego  mi nie powiedziałaś??-powiedziałem z wyrzutem.-Bo nie chciałam cię stracić.Każdy facet gdy sie dowiedział że jestem głucha,od razu ze mna zrywał,wszyscy znajomi odeszli ode mnie  bo jestem głucha,zależy mi na tobie,dlatego ci nie powiedziałam.Powiedz kto by chciał mieć za dziewczyne,kaleke albo znajomi,przyjaciele,koleżąnke??-powiedziala już spokoojnie-Lepiej było mnie okłamywać?Nie jestem taki jak inni faceci!!!-wykrzyczałem-Zrozum bałam sie ciebie stracić-nic nie powiedziałem,tylko na nią patrzyłem-Przepraszam-wyszeptała i podeszła bliżej mnie,ja nic nie zrobiłem,kiedy chciała mnie pocalować ja odwruciłem głowe.Czemu to zrobiłem?Sam nie wiem.Patrzała na mnie przez chwile,po czym zabrała swoje rzeczy i wyszła.Usiadlem na łóżku i kilka łez spłyneło po moim policzku.W końcu wziołem sie w garsć i poszedłem sie ogarnąć i coś zjeść.Postanowiłem póść do domu Jerrego i prosić Rudy'ego o rade,co jak co ale on w sprawach sercowych nie ma sobie równych,ale czemu do domu Jerru'ego,ponieważ znając życie cała paczka tam już jest.Żeby dostać sie do domu Jerrego musiałem przejść przez park albo na około.Postanowiłem pójść tą drugą drogą i po półgodzinie marszu dotarłęm do mieszkania Jerrego i Grace.-Hej,jak tam randka?-spytała Grace kiedy tylko weszłem do środka.-Co?A dobrze-powiedziałe zamyślony.-oho.Co sie stało?-spytała Julia,nie myliłem sięwszyscy już byli i tylko czekali aż będą zadawali pytania na temat wczorajszej randki z Kim.Nie miałem ochoty odpowiadać na ich pytania,ale musiałem.
-Jaka jest w łóżku?
-Jest taka piękna  kiedy śpi.-powiedziałem  wspominając rano Kim,która spała na moim ramieniu.
-Rudy możemy pogadać?-spytałem ni z gruszki ni z pietruszki.Rudy się zdziwił,zresztą jak każdy ale nie przejmowałem tym.-Jasne.-odparł i poszliśmy do kuchni.-O co chodzi Jack?-Spytał Rudy opierając sie o blat stołu.Długo milczałem ale Rudy mnie nie poganiał,cierpliwie czekał.-Bo ja się chyba                   zakochałem   Kim.-cały czas patrzyłem przez okno.
                                                           -W Kim?
               -W Anielicy.-wyjaśniłem Rudy'emu.-To tak ma na imie.-powiedział jakby do siebie.
                                                 -Powiedziałeś jej to?
                                                                -Nie.
                                                       -Ma chłopaka?
                                                                -Nie.
                -Dała ci do zrozumienia żę jej sie nie podobasz,że cie nie kocha?
                                                     -Wręcz przeciwnie.
                                                       -To o co chodzi?
     -Jest głuchoniema.Nie wiem co mam robić?Rudy pomóz mi-powiedziałem rozpaczony-Jak ci to powiedziała?.-Zauważyłem że coś ukrywa,więc dziś rano sie jej spytałem co,a ona mi powiedziała ze jest głucha.Nie słyszy.Powiedziała żę nie chce mnie stracić,dlatego mi nie powiedziała.Kocham ją.
                                               -To idź i jej to powiedz.
                                          -Ale przecież...ona jest głucha.
-To niczego nie zmienia.-gdy zobaczył moją nie pewność dodał-Zapewniam cie że tak samo bedzie cie kochać jak inne dziewczyny,które tak za tobą szaleją.Chociaż nie.Coś czuje ze ona bedzie cie bardziej      kochać niż wszystkie razem wzięte.
- Więc co mam robić ?
-Iść do niej i powiedzieć jej co d niej czujesz.
-Nie powiem jej tego.-powiedziawszy to ruszyłem w strone parku przed tem ubierając płaszcz.Pobiegłem tam gdzie pierwszy raz ją ujrzałem i zobaczyłem ja,siedziała na naszej ławce ale nie sama z jakimś chłopakiem.Podeszłem bliżej żeby usłyszeć o czym rozmawiają,ale kiedy usłyszałem wolałem już  nie podchodzić-Pamietaj ja cię będę kochał zawsze.-powiedział i ją przytulił.-Musze już iść-pocałował ją w policzek i odszedł.Raz kozie śmierć,podszedłem do niej i usiadłem obok Kim.Ta na mnie patrzała i czekała aż coś powiem.Kiedy  już wstawała by odejść,złapałem ją szybko za ręke i sprawiłem żę usiadła na moich kolanach.wyciągnąłem karteczke i długopis.Napisałem na niej "KOCHAM CIĘ ANIELE" i wreczyłem jej karteczke.Kiedy ją przeczytała,wzieła ode mnie długopis  i na drugiej stronie coś napisala,gdy to już zrobiła oddała mi kartke i patrzyła na moją reakcje.Ostroznie ją wziąłem i przeczytałem pisało na niej"A JA KOCHAM CIEBIE"spojrzałem na nią,w jej oczy ciemne jak otchłań i ją pocałowałem.Kiedy się już od siebie odkleiliśmy,-Kto to był?-spytałem sie mojej słodkiej Kimi-To mój brat.-załapała mnie za ręke i pojrzała mi w oczy a potem na usta.
                                                          .-Razem?-wyszeptała.
                                       -Na zawsze,Aniele.-odszeptałem  i wpiłem się w jej usta.

                                                             
                                                                 KONIEC


sobota, 14 grudnia 2013

V WIERZ W UFO ,BO W LUDZI JUŻ NIE WARTO...

-Do Werony-powiedział Jack.Każdy patrzył się na Jacka to na faceta.-Witaj Jack.-wystawil ręke w strone Jacka ,Jack który nadal mnie obejmowal,złapał mnie mocniej w tali i przesunoł mnie na bok,a sam podszedł do tego mężczyzny by uścisnąć mu dłoń-Dzien dobry....dziadku-patsząc cały czas mu w oczy.- to dziadek Jacka-szepnął  Milton do Jerryego i Eddyego.-Jeśli nazwał go dziadkiem to chyba jest to oczywiste że to dziadek Jacka skoro go tak nazwal wiec po co nam to mówisz  skoro też słyszeliśmy że go nazwal dziadkiem-powiedział Jerry,każdy patrzał sie na niego jak na debila,oprucz tego mężczyany i Jacka.Wyglądało to jakby toczyli walke na spojrzenia,kto szybciej odwruci wzrok.-Więc pan Brewer  zgodził się abyśmy pojechali w wakacje do Werony a tam pod jego okiem uczyli się nowych ciosów karate-Rudy przerwal napiętą atmosfere  w dojo,która panowała miedzy dziadkiem Jacka a samym Jackiem.-Oczywiście jeżeli wasi rodzice się zgodzą,jeszcze dziś do nich zadzwonie-szybko dodal Rudy pełen entuzjazmu.-Ja nie jadę-powiedział Jack i wyszedł z dojo.Każdy sie patrzył zszokowanymi minami.Zaczełam sie kierowwac w strone wyjścia z dojo by pobiec za Jackiem,ale zatrzymał mnie surowy głos-Zostaw go,Jack jest typem który najpierw robi a potem myśli,ale zapewniam was że na tych wakacjach  naucze go robic odwrotnie-powiedział pan brewer,pożegnał się z Rudym i wyszedł z dojo.Zaczął sie trening .Czemu Jack tak zaaragował,czemu dziadek był taki surowy w stosunku do Jacka,te myśli cały czas krążyły mi po głowie,byłam strasznie rozkojarzona,zresztą chyba nie tylko ja,wszyscy w dojo Byli pogrążeni we własnych myślach.Rudy to zauważył więc odwołał trening.Kiedy przebieralam sie w szatni pszyszedł do mnie sms,zobaczyłem żę od Jacka,pewnie chce odwołać randke,zrobiło mi sie smutno,bardzo chciałam iść na tę randke z nim no ale cóż....szkoda.
                      Przyjade po ciebie o 18:00.
                                                            ~Jack
Kiedy przeczytałam wiadomość,odrazu uśmiech zagościl na mojej twarzy,szybko sie przebrałam i wybieglam z wielkim uśmiechem  z dojo, po drodze tylko widziałam zdziwione miny moich przyjaciół.
Wbiegłam do domu,krzycząc-Ide na randke z Jackiem!!!!!-z moją mamą zawsze byłam szczera,mogłam z nią porozmawiać o wszystkim,jest jedyną z tych osó które wiedzą że coś czuje do Jacka i to nie jest tylko przyjaźń,a takich osób jest mało,bardzo mało.Po schodach mało co sie nie zabijając,wpadłam do pokoju.Ubrałam sie w  jasną sukienke do tego jeansową katane. 
Włosy postanowilam zostawić rozpuszczone,powieki pomalowałam w metalowym kolorze i wydłużylam rzęsy tuszem.Usta z kolei pomalowalam błyszczykiem mocno czeronym o smaku truskawek.zostało tylko dobrać buty,ale gdzie są te czarne szpilki??Znalazłam jednego a po drugim nie bylo śladu.Zaczelam go szukac po całym domu.-Kim!!!Czego szukasz??-powiedziała mama kiedy wywracałam salon do góry nogami w poszukiwaniu mojeg  buta.-drugiego buta-powiedziałam wskazujac na moją bosą stope,na drugiej jednak miałam założoną czarną szpilke,nie wiem jakim cudem chodzilam po domu.Mama tylko przewruciła oczami i poszła otworzyć drzwi bo ktoś zadzwonił dzwonikem do drzwi .Ja jednak nie przejmowałam się tym i nadal szukałam mojego buta.
Po 15 minutach  stanełam na środku saloonu i krzyknełam-gdzie ten cholerny but!?-gdzie on może być?szukałam wszedzie
Nagle ktoś sie odezwał za moimi plecami-tego szukasz?-spytała ta osoba z śmiechem,ja powoli się odruciłam i zobaczyłam Jacka stojącego z moim butem w ręku-Jak dlugo tu jesteś?-zapytałam z przerażeniem-od jakiś 15 minut.-powiedzial Jack z uśmiechem na ustach.Podszedł do mnie,uklęknął  i włożył mi szpilke na stope.wstał i objął mnie w tali.-To gdzie idziemy?-spytałam się bardzo ciekawa.-niespodzianka-powiedział z tym uwodzicielskim uśmiechem.Złapal mnie za ręke,kiedy mieliśmy już wyjść,zatrzymała nas moja mama.-Masz wrócić przed północą-powiedziała mama ubierając buty.-Gdzieś idziesz?-spytałam zdziwiona mamy-ide odebrać wyniki krwi,Alexa-podeszła do mnie pocałowała mnie w policzek-Bawcie sie dobrze-powiedziala i wyszla.Złapałam ręke Brewera i wyszliśmy z domu.-Pięknie dziś wyglądasz-powiedział szatyn lustrując mnie wzrokiem,zarumieniłam się na te słowa,on to chyba zauważył  bo zaśmial się pod nosem.Pocałowalam go w policzek w podzience za komplement-chyba powinienem częściej cię komplementowac jak tak ładnie za nie dziekujesz-ja jeszcze bardziej sie zarumieniłam-no już się tak nie rumień bo cię pomylą ze słoską truskawką-zaśmiał sie z tego co powiedział a ja na niego spojrzalam zła lecz po chwili śmiałam się razem z nim.Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na randke gdzie kolwiek ona bedzie.Przez całą droge patrzylam na Jacka,nie mogłam odwrucic od niego wzroku,a uwierzcie próbowałam i to nie raz.
-To gdzie mnie zabierasz?
-niespodzianka.
-Gdzie idziemy na randke?
-Na randke?
-no mówiłeś przecież...-spoojrzalam na niego zdezorientowana.
-ja tak mówiłem?
-no to gdzie jedziemy na ten przyjacielski wypad?
-Przyjacielski wypad??Przecież przed chwilą mówiłaś że na randke??
-Ale przecież...o co ci chodzi??-spytałam lekko już zdenerwowana.
-Przyznaj podobam ci się!-krzyknął Jack na całe auto.
-nie prawda.
-czemu?
-Bo to ja ci się podobam.-powiedziałam pewna siebie.
-Ostra.....lubie takie.-uśmiechnął sie w ten sposób że kiedy bym stała to już bym pewnie leżała ,tak on na mnie dziala.
-A jakie nie są w twoim typie??-powiedzialam chamsko.
-Wszystkie które nie są tobą-powiedział to tak cicho jak jakąś modlitwe,ale na głosniej powiedział co innego.
-dobre pytanie,ciekawe kto zna na nie odpowiedz-powiedział cały czas patrząć  na jezdnie.-poprostu szukam tej jedynej.
-Raczej tej co ci wskoczy do łóżka,powiedz ile już tak zrobilo??-powiedzialam a raczej krzyknelam.
-Dla twoojej wiadomości to nie robiłam tego tylko w łóżku,zdziwiła byś sie ile ich było i z jaką to robiłem.
-Jestes bezczelny.
-A ty zazdrosna.
-nie jestem zazdrosna!!!!!!!!!!
-To czemu na mnie krzyczysz?A już wiem,sama chcesz mi wskoczyć do łóżka.Chcesz zobaczyć jaki jestem w łóżku.-nawet nie zauwazyłam kiedy dojechaliśmy  na miejsce.
-dupek.-strzeliłam go z liścia  i wysiadlam  z samochodu.
Poszłam na przód samochodu,Jack poszedl za mną.-Kim,przepraszam,nie wiem co we mnie wstąpiło.Ten wieczór miał być idealny..-ten wieczór jeszcze sie nie skończył-powiedziałam słodko się uśmiechając.-czyli mi wybaczysz?-spytał z maślamymi oczkami.-oczywiście.-powiedziałam  to i przytuliłam go mocno-nie moge oddychać-powiedzial a ja odrazu go pusciłam -przepraszam-powiedzialam pewnie cała czerwona.Szatyn sie zasmiał.Pogładził mnie po policzku i pocałował.Ja szybko oddałam.Całowaliśmy się delikatnie,jakbyśmy to robili po raz pierwszy.-co to było?-spytałam kiedy skończyliśy nasz pocałunek,bardzo dlugi pocałunek.-nie wiesz??-zapytał zdziwiony,ja pokręcciłam przecząco głową.-w takim razie musze powturzyć-pocałowaał mnie namiętnie.Usiadłam na masce samochodu a Jack lekko na mnie opadł

                                        Teraz całowaliśmy się jakbyśmy to robili z milion razy.Jego ręce błądziły po całym moim ciele,mi to nie przeszkadzało.Wsadził ręce pod sukienke i zacząl dotykac moich pośladków,kiedy jednak je dotknął czułam że sie uśmiecha,czemu?
otóż włożyłam stringi.Oderwaliśmy się po chwili,bardzo długiej chwili.-Nie wskocze ci do łóżka.-powiedziałam,a ten sie zaśmiał,delikatnie sie uśmiechnełam.-Jeszcze zobaczymy.-mruknął,poszedł by coś wyciągńąć z bagażnika.Wrócił do mnie,złapał mnie za ręke i poszlismy w nieznane mi miejsce.-Tu jest przepieknie.uwielbiem chodzić po lesie.-powiedziałam przytulona do Jacka.


Jack na moje słowa tylko sie uśmiechnął.Kiedy doszliśmy na miejsce,zaparło mi dech w piersi,to miejsce bylo bajeczne,magiczne jak z obrazka.



Podziwiałam widok, a Jack w tym czasie rozkładał snieżnobialy koc,z plecaka wyjął truskawki,ciasto w czekoladzie,moje ulubione,,uwielbiam Jacka kuchnie,gotuje znakomicie.Na samym konicu wyjął czerwone wino i dwa kieliszki.Coś czuje że ta randka bedzie najleprza na jakiej byłam,bedzie magiczna jak to miejsce.Podeszlam do Jacka i usiadłam na kocu a Jack na przeciwko mnie,zaczeliśmy rozmawiać.
Nie myliłam sie.ten wieczór był najleprzy ze wszystkich w moim życiu,niektórzy pomyślą''co ty przezyłaś,przecież jesteś jescze dzieckiem,jeszce wiele wieczrów przed toba''jaednak jakby ktoś był na moim miejscu powiedzialby to samo.Rozmawialiśmy,milceliśmy,śmialiśmy sie w niebo głosy,karmiliśmy sie nawzajem,a teraz leżymy wtuleni w siebie i patrzymy na gwiazdy-Jack powiedsziałeś że zdziwiłabym sie z jaką dziewczyną uprawialeś seks,...o jaką dziewczyne ci chodziło?-spytałam zamyślona-oczywiście jezeli nie chcesz to nie odpowiadaj-dodałam szbyko,nie chce by se pomyślal że do czegoś go zmuszam.-Nie potrzebnie ci to mówiłem-westchnął i usiadl,ja cały czas leżałam-ale ci powiem,tylko obiecaj że nikomu nie powiesz,nikomu i że nie bedziesz zła-powiedział patrząc mi w oczy,szczeże mówiąc bałam sie tej odpowiedzi.pomachałam delikatnie twierdząco głową-dobrze-powiedziałam cicho patrząc w te jego czekladowe oczy-Z....Grace-powiedział i spuścił wzrok.Ta wiadomość mną wstrząsneła i to bardzo,przecież jest moją przyjaciółą,wiedziała o tym że go kocham.-kochasz ją?-zapytalam głosem bez jakikolwiek emocji-nie.-wiedziałam ze nie kłamie,nie okłamałby mnie,nie mnie...-to było dawno-dodał szeptem,zamyślony tak jakby wspominał tam to wydarzenie.Przytulilam się do niego-wracajmy-wyszeptałam zamykając powieki-nie jesteś zla?-spytal zdziwiony przytulająć mnie do siebie.-Jack to twoje życie,ty nim decydujesz-powiedzialam powstrzymując łzy i wychodziło mi to ponieważ ani  jedna słona łza nie wyleciała z oka.-Nie jestem zła- ''ani smutna''dodałam w myślach żeby przekonać samą siebie,ale chyba nie da samej siebie oszukać.włożyliżmy wszystko do plecaka i ruszyliśmy w strone samochodu.
*Jack*
Byliśmy już w połowie drogi,widzialam że odkąd jej powiedziałem  stala sie smutna.Głowe miała opartą o szybę akurat spojrzalem wtedy kiedy po jej policzku splyneła łza,ale szybko ją wytarła żeby nikt jej nie widział,jaddenak ja jawidziałem,widzialem łze u Kim z mojego powodu.Jack jaki jesteś głupi,po co jej t omóiwleś?Usłyszalem ze zaczela nucić piosenke pod nosem która akurat leciała w radiu.Podjechalem pod jej dom,wyłąćzyłem silnik.Kim jednak nie wychodziła z samochodu tylko patrzyla przez przednią szybę.-Kim...ja przepraszam-powiedzialam nie spuszczając z niej wzroku,patrząc na jej reakcje.Spojrzała na zegarek w samochodzie,który wskazywal za dwie północ-nie masz za co mnie przepraszać-powiedziala i w końcu spojrzala na mnie.-Widzimy sie jutro-dodala przytulając mnie i całując mnie w kącik ust.Pocałunek ten trwał dosć dł€go jak na zwykły pocałunek.-dobranoc-powiedziała i wysiadla.-dobranoc-odpowiedziałem ale wątpie czy mnie usłyszala.Spojrzalem jak wchodzi do domu i zamyka drzwi a ja pojechałem do swojego.
*KIM*
Weszłam do domu.Alex pewnie już śpi albo znowu pod kołdrą gra na psp w zombi.Weszłam do kuchni i zobaczyłam mame siedzącą przy stole i patrzącą sie w jakąś kartke.To chyba wyniki krwi Alexa.Zobaczyłam że mama placze.-Mamuś co sie stało??-podeszłam do mamy,usiadłam na krześle obok i złapałam mame ze ręce które trzymała na stole-Z Alexem wszystko dobrze??-spytalam gdy zobaczyłam że to napewno wyniki mojego brata.-Tata przyjeźdża z wojska.(tata Kim jest żołnierzem)-coraz więcej łez spływało po jej policzkach-mamo co sie stało??-spytałam zatroskana.-Jak tam randka??-mama chciała zmienić temat ale ja musze sie dowiedziec o co chodzi-Mamo-Powiedzialam błagalnie.-Alex ma raka,został mu tylko miesiąc-powiedziała mama i rozryczała sie jak dziecko,mocno ją do siebie przytuliłam i sama zaczelam płakać,w drzwiach od kuchni stanął Alex,mó młodszy braciszek którego już za miesiąc nie bedzie obok mnie.NIE!!!!lekaze sie pomylili  bedzie żył jeszcze długo,musi...
----------------------------------------------------------------------------------
Hej,na początku chcialabym was przeprosić że tydzień temu nie dodalam rozdzialu,bardzo was za to przepraszam...
     Marta Z. zgadlaś że to dziadek Jacka:),dziekuje za wszystkie komentarze pod poprzednim postem,mam nadzieje że rozdział sie wam podoba.
    A i mam do was proźbe,czy moglibyście zareklamować mojego bloga,byłabym bardzo wdzięczna,ale jeśli nie chcecie to spoko,nie zmuszam.Rozdział dedykuje wszystkim któży go czytają:D
                                                                                 KIRA