sobota, 14 grudnia 2013

V WIERZ W UFO ,BO W LUDZI JUŻ NIE WARTO...

-Do Werony-powiedział Jack.Każdy patrzył się na Jacka to na faceta.-Witaj Jack.-wystawil ręke w strone Jacka ,Jack który nadal mnie obejmowal,złapał mnie mocniej w tali i przesunoł mnie na bok,a sam podszedł do tego mężczyzny by uścisnąć mu dłoń-Dzien dobry....dziadku-patsząc cały czas mu w oczy.- to dziadek Jacka-szepnął  Milton do Jerryego i Eddyego.-Jeśli nazwał go dziadkiem to chyba jest to oczywiste że to dziadek Jacka skoro go tak nazwal wiec po co nam to mówisz  skoro też słyszeliśmy że go nazwal dziadkiem-powiedział Jerry,każdy patrzał sie na niego jak na debila,oprucz tego mężczyany i Jacka.Wyglądało to jakby toczyli walke na spojrzenia,kto szybciej odwruci wzrok.-Więc pan Brewer  zgodził się abyśmy pojechali w wakacje do Werony a tam pod jego okiem uczyli się nowych ciosów karate-Rudy przerwal napiętą atmosfere  w dojo,która panowała miedzy dziadkiem Jacka a samym Jackiem.-Oczywiście jeżeli wasi rodzice się zgodzą,jeszcze dziś do nich zadzwonie-szybko dodal Rudy pełen entuzjazmu.-Ja nie jadę-powiedział Jack i wyszedł z dojo.Każdy sie patrzył zszokowanymi minami.Zaczełam sie kierowwac w strone wyjścia z dojo by pobiec za Jackiem,ale zatrzymał mnie surowy głos-Zostaw go,Jack jest typem który najpierw robi a potem myśli,ale zapewniam was że na tych wakacjach  naucze go robic odwrotnie-powiedział pan brewer,pożegnał się z Rudym i wyszedł z dojo.Zaczął sie trening .Czemu Jack tak zaaragował,czemu dziadek był taki surowy w stosunku do Jacka,te myśli cały czas krążyły mi po głowie,byłam strasznie rozkojarzona,zresztą chyba nie tylko ja,wszyscy w dojo Byli pogrążeni we własnych myślach.Rudy to zauważył więc odwołał trening.Kiedy przebieralam sie w szatni pszyszedł do mnie sms,zobaczyłem żę od Jacka,pewnie chce odwołać randke,zrobiło mi sie smutno,bardzo chciałam iść na tę randke z nim no ale cóż....szkoda.
                      Przyjade po ciebie o 18:00.
                                                            ~Jack
Kiedy przeczytałam wiadomość,odrazu uśmiech zagościl na mojej twarzy,szybko sie przebrałam i wybieglam z wielkim uśmiechem  z dojo, po drodze tylko widziałam zdziwione miny moich przyjaciół.
Wbiegłam do domu,krzycząc-Ide na randke z Jackiem!!!!!-z moją mamą zawsze byłam szczera,mogłam z nią porozmawiać o wszystkim,jest jedyną z tych osó które wiedzą że coś czuje do Jacka i to nie jest tylko przyjaźń,a takich osób jest mało,bardzo mało.Po schodach mało co sie nie zabijając,wpadłam do pokoju.Ubrałam sie w  jasną sukienke do tego jeansową katane. 
Włosy postanowilam zostawić rozpuszczone,powieki pomalowałam w metalowym kolorze i wydłużylam rzęsy tuszem.Usta z kolei pomalowalam błyszczykiem mocno czeronym o smaku truskawek.zostało tylko dobrać buty,ale gdzie są te czarne szpilki??Znalazłam jednego a po drugim nie bylo śladu.Zaczelam go szukac po całym domu.-Kim!!!Czego szukasz??-powiedziała mama kiedy wywracałam salon do góry nogami w poszukiwaniu mojeg  buta.-drugiego buta-powiedziałam wskazujac na moją bosą stope,na drugiej jednak miałam założoną czarną szpilke,nie wiem jakim cudem chodzilam po domu.Mama tylko przewruciła oczami i poszła otworzyć drzwi bo ktoś zadzwonił dzwonikem do drzwi .Ja jednak nie przejmowałam się tym i nadal szukałam mojego buta.
Po 15 minutach  stanełam na środku saloonu i krzyknełam-gdzie ten cholerny but!?-gdzie on może być?szukałam wszedzie
Nagle ktoś sie odezwał za moimi plecami-tego szukasz?-spytała ta osoba z śmiechem,ja powoli się odruciłam i zobaczyłam Jacka stojącego z moim butem w ręku-Jak dlugo tu jesteś?-zapytałam z przerażeniem-od jakiś 15 minut.-powiedzial Jack z uśmiechem na ustach.Podszedł do mnie,uklęknął  i włożył mi szpilke na stope.wstał i objął mnie w tali.-To gdzie idziemy?-spytałam się bardzo ciekawa.-niespodzianka-powiedział z tym uwodzicielskim uśmiechem.Złapal mnie za ręke,kiedy mieliśmy już wyjść,zatrzymała nas moja mama.-Masz wrócić przed północą-powiedziała mama ubierając buty.-Gdzieś idziesz?-spytałam zdziwiona mamy-ide odebrać wyniki krwi,Alexa-podeszła do mnie pocałowała mnie w policzek-Bawcie sie dobrze-powiedziala i wyszla.Złapałam ręke Brewera i wyszliśmy z domu.-Pięknie dziś wyglądasz-powiedział szatyn lustrując mnie wzrokiem,zarumieniłam się na te słowa,on to chyba zauważył  bo zaśmial się pod nosem.Pocałowalam go w policzek w podzience za komplement-chyba powinienem częściej cię komplementowac jak tak ładnie za nie dziekujesz-ja jeszcze bardziej sie zarumieniłam-no już się tak nie rumień bo cię pomylą ze słoską truskawką-zaśmiał sie z tego co powiedział a ja na niego spojrzalam zła lecz po chwili śmiałam się razem z nim.Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na randke gdzie kolwiek ona bedzie.Przez całą droge patrzylam na Jacka,nie mogłam odwrucic od niego wzroku,a uwierzcie próbowałam i to nie raz.
-To gdzie mnie zabierasz?
-niespodzianka.
-Gdzie idziemy na randke?
-Na randke?
-no mówiłeś przecież...-spoojrzalam na niego zdezorientowana.
-ja tak mówiłem?
-no to gdzie jedziemy na ten przyjacielski wypad?
-Przyjacielski wypad??Przecież przed chwilą mówiłaś że na randke??
-Ale przecież...o co ci chodzi??-spytałam lekko już zdenerwowana.
-Przyznaj podobam ci się!-krzyknął Jack na całe auto.
-nie prawda.
-czemu?
-Bo to ja ci się podobam.-powiedziałam pewna siebie.
-Ostra.....lubie takie.-uśmiechnął sie w ten sposób że kiedy bym stała to już bym pewnie leżała ,tak on na mnie dziala.
-A jakie nie są w twoim typie??-powiedzialam chamsko.
-Wszystkie które nie są tobą-powiedział to tak cicho jak jakąś modlitwe,ale na głosniej powiedział co innego.
-dobre pytanie,ciekawe kto zna na nie odpowiedz-powiedział cały czas patrząć  na jezdnie.-poprostu szukam tej jedynej.
-Raczej tej co ci wskoczy do łóżka,powiedz ile już tak zrobilo??-powiedzialam a raczej krzyknelam.
-Dla twoojej wiadomości to nie robiłam tego tylko w łóżku,zdziwiła byś sie ile ich było i z jaką to robiłem.
-Jestes bezczelny.
-A ty zazdrosna.
-nie jestem zazdrosna!!!!!!!!!!
-To czemu na mnie krzyczysz?A już wiem,sama chcesz mi wskoczyć do łóżka.Chcesz zobaczyć jaki jestem w łóżku.-nawet nie zauwazyłam kiedy dojechaliśmy  na miejsce.
-dupek.-strzeliłam go z liścia  i wysiadlam  z samochodu.
Poszłam na przód samochodu,Jack poszedl za mną.-Kim,przepraszam,nie wiem co we mnie wstąpiło.Ten wieczór miał być idealny..-ten wieczór jeszcze sie nie skończył-powiedziałam słodko się uśmiechając.-czyli mi wybaczysz?-spytał z maślamymi oczkami.-oczywiście.-powiedziałam  to i przytuliłam go mocno-nie moge oddychać-powiedzial a ja odrazu go pusciłam -przepraszam-powiedzialam pewnie cała czerwona.Szatyn sie zasmiał.Pogładził mnie po policzku i pocałował.Ja szybko oddałam.Całowaliśmy się delikatnie,jakbyśmy to robili po raz pierwszy.-co to było?-spytałam kiedy skończyliśy nasz pocałunek,bardzo dlugi pocałunek.-nie wiesz??-zapytał zdziwiony,ja pokręcciłam przecząco głową.-w takim razie musze powturzyć-pocałowaał mnie namiętnie.Usiadłam na masce samochodu a Jack lekko na mnie opadł

                                        Teraz całowaliśmy się jakbyśmy to robili z milion razy.Jego ręce błądziły po całym moim ciele,mi to nie przeszkadzało.Wsadził ręce pod sukienke i zacząl dotykac moich pośladków,kiedy jednak je dotknął czułam że sie uśmiecha,czemu?
otóż włożyłam stringi.Oderwaliśmy się po chwili,bardzo długiej chwili.-Nie wskocze ci do łóżka.-powiedziałam,a ten sie zaśmiał,delikatnie sie uśmiechnełam.-Jeszcze zobaczymy.-mruknął,poszedł by coś wyciągńąć z bagażnika.Wrócił do mnie,złapał mnie za ręke i poszlismy w nieznane mi miejsce.-Tu jest przepieknie.uwielbiem chodzić po lesie.-powiedziałam przytulona do Jacka.


Jack na moje słowa tylko sie uśmiechnął.Kiedy doszliśmy na miejsce,zaparło mi dech w piersi,to miejsce bylo bajeczne,magiczne jak z obrazka.



Podziwiałam widok, a Jack w tym czasie rozkładał snieżnobialy koc,z plecaka wyjął truskawki,ciasto w czekoladzie,moje ulubione,,uwielbiam Jacka kuchnie,gotuje znakomicie.Na samym konicu wyjął czerwone wino i dwa kieliszki.Coś czuje że ta randka bedzie najleprza na jakiej byłam,bedzie magiczna jak to miejsce.Podeszlam do Jacka i usiadłam na kocu a Jack na przeciwko mnie,zaczeliśmy rozmawiać.
Nie myliłam sie.ten wieczór był najleprzy ze wszystkich w moim życiu,niektórzy pomyślą''co ty przezyłaś,przecież jesteś jescze dzieckiem,jeszce wiele wieczrów przed toba''jaednak jakby ktoś był na moim miejscu powiedzialby to samo.Rozmawialiśmy,milceliśmy,śmialiśmy sie w niebo głosy,karmiliśmy sie nawzajem,a teraz leżymy wtuleni w siebie i patrzymy na gwiazdy-Jack powiedsziałeś że zdziwiłabym sie z jaką dziewczyną uprawialeś seks,...o jaką dziewczyne ci chodziło?-spytałam zamyślona-oczywiście jezeli nie chcesz to nie odpowiadaj-dodałam szbyko,nie chce by se pomyślal że do czegoś go zmuszam.-Nie potrzebnie ci to mówiłem-westchnął i usiadl,ja cały czas leżałam-ale ci powiem,tylko obiecaj że nikomu nie powiesz,nikomu i że nie bedziesz zła-powiedział patrząc mi w oczy,szczeże mówiąc bałam sie tej odpowiedzi.pomachałam delikatnie twierdząco głową-dobrze-powiedziałam cicho patrząc w te jego czekladowe oczy-Z....Grace-powiedział i spuścił wzrok.Ta wiadomość mną wstrząsneła i to bardzo,przecież jest moją przyjaciółą,wiedziała o tym że go kocham.-kochasz ją?-zapytalam głosem bez jakikolwiek emocji-nie.-wiedziałam ze nie kłamie,nie okłamałby mnie,nie mnie...-to było dawno-dodał szeptem,zamyślony tak jakby wspominał tam to wydarzenie.Przytulilam się do niego-wracajmy-wyszeptałam zamykając powieki-nie jesteś zla?-spytal zdziwiony przytulająć mnie do siebie.-Jack to twoje życie,ty nim decydujesz-powiedzialam powstrzymując łzy i wychodziło mi to ponieważ ani  jedna słona łza nie wyleciała z oka.-Nie jestem zła- ''ani smutna''dodałam w myślach żeby przekonać samą siebie,ale chyba nie da samej siebie oszukać.włożyliżmy wszystko do plecaka i ruszyliśmy w strone samochodu.
*Jack*
Byliśmy już w połowie drogi,widzialam że odkąd jej powiedziałem  stala sie smutna.Głowe miała opartą o szybę akurat spojrzalem wtedy kiedy po jej policzku splyneła łza,ale szybko ją wytarła żeby nikt jej nie widział,jaddenak ja jawidziałem,widzialem łze u Kim z mojego powodu.Jack jaki jesteś głupi,po co jej t omóiwleś?Usłyszalem ze zaczela nucić piosenke pod nosem która akurat leciała w radiu.Podjechalem pod jej dom,wyłąćzyłem silnik.Kim jednak nie wychodziła z samochodu tylko patrzyla przez przednią szybę.-Kim...ja przepraszam-powiedzialam nie spuszczając z niej wzroku,patrząc na jej reakcje.Spojrzała na zegarek w samochodzie,który wskazywal za dwie północ-nie masz za co mnie przepraszać-powiedziala i w końcu spojrzala na mnie.-Widzimy sie jutro-dodala przytulając mnie i całując mnie w kącik ust.Pocałunek ten trwał dosć dł€go jak na zwykły pocałunek.-dobranoc-powiedziała i wysiadla.-dobranoc-odpowiedziałem ale wątpie czy mnie usłyszala.Spojrzalem jak wchodzi do domu i zamyka drzwi a ja pojechałem do swojego.
*KIM*
Weszłam do domu.Alex pewnie już śpi albo znowu pod kołdrą gra na psp w zombi.Weszłam do kuchni i zobaczyłam mame siedzącą przy stole i patrzącą sie w jakąś kartke.To chyba wyniki krwi Alexa.Zobaczyłam że mama placze.-Mamuś co sie stało??-podeszłam do mamy,usiadłam na krześle obok i złapałam mame ze ręce które trzymała na stole-Z Alexem wszystko dobrze??-spytalam gdy zobaczyłam że to napewno wyniki mojego brata.-Tata przyjeźdża z wojska.(tata Kim jest żołnierzem)-coraz więcej łez spływało po jej policzkach-mamo co sie stało??-spytałam zatroskana.-Jak tam randka??-mama chciała zmienić temat ale ja musze sie dowiedziec o co chodzi-Mamo-Powiedzialam błagalnie.-Alex ma raka,został mu tylko miesiąc-powiedziała mama i rozryczała sie jak dziecko,mocno ją do siebie przytuliłam i sama zaczelam płakać,w drzwiach od kuchni stanął Alex,mó młodszy braciszek którego już za miesiąc nie bedzie obok mnie.NIE!!!!lekaze sie pomylili  bedzie żył jeszcze długo,musi...
----------------------------------------------------------------------------------
Hej,na początku chcialabym was przeprosić że tydzień temu nie dodalam rozdzialu,bardzo was za to przepraszam...
     Marta Z. zgadlaś że to dziadek Jacka:),dziekuje za wszystkie komentarze pod poprzednim postem,mam nadzieje że rozdział sie wam podoba.
    A i mam do was proźbe,czy moglibyście zareklamować mojego bloga,byłabym bardzo wdzięczna,ale jeśli nie chcecie to spoko,nie zmuszam.Rozdział dedykuje wszystkim któży go czytają:D
                                                                                 KIRA
                                                                  

6 komentarzy:

  1. Wow! To jest wspaniałe!! <3
    Kocham i jeszcze raz kocham!!
    DAwaj szybko nowy!!
    Prooosze! <3
    Jack i Grace? Sex?
    Nie wierzę!!
    DAwaj new!!

    OdpowiedzUsuń
  2. wow !!!
    totalny szok, a w szczególności '' z Grace ''

    masz talent i wyobraźnię <3
    koffam i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie wymyśliłas to o Grace i Jacku!!! Czekam na next i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szok forever!!
    Jack i Grace?!
    Tego jeszcze nie było!
    Zaskakujesz mnie dziewczyno! :D
    Szkoda Alex'a :( jest jeszcze mały...
    Kocham i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny, wręcz fenomenalny, sam tytuł bardzo zachęca do przeczytania.. Kocham Cię skarbie!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! :)
    Ale Jack i Grace?
    Co? Jak? Gdzie? Nie mogę w to uwierzyć!
    Dawaj szybko nowy! :)
    Fastem! <3 Muszę przeczytać! :)
    PZDR :D
    i zapraszam do mnie na new bloga: http://kim-and-jack-another-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń