czwartek, 12 czerwca 2014

X Potrzebuje by ktos mnie kochal....by kochal mnie On

W srodku nocy obudzilam sie z placzem.Mialam koszmar...snilo mi sie ze rodzice Jack'anie dali tych pieniedzy i Alex umarl.Bylam na jego pogrzebie.Nie moglam spac,caly czas lzy plynely mi z oczu.Spojrzalam na zegarek,ktory wskazywal godzine 3:40.Westchnelam,uderzajac rekami w posciel.Przez jakis czas probowalam zasnac,ale nie moglam.Przez caly czas gdy tylko zamknelam oczy mialam przed oczami obraz Alex'a w trumnie.Postanowilam pojsc do kuchni i napic sie kakao.Zawsze tak robimy z Aleks'em gdy nie moglismy spac.Wsypalam kakao do duzego kubka i zalalam mlekiem.Wstawilam kubek do mikrofali by sie zagrzalo.Co jaki stan Alex'sa sie pogorszyl??Co jak jutro dowiem sie ze jest juz zapozno na jakiekolwiek  leczenie??Jedna lza splynela mi po policzku.W tym momencie uslyszalam pikanie,co oznaczalo,ze kakao jest juz gotowe.Kubek objelam obiema rekami i ruszylam w strone swojego pokoju.Gdy przechodzilam odok salonu ujrzalam Jack'a lezacego na kanapie.Spal.Podeszalm do niego,odlozylam kubek na stoliku i przykrylam szatyna kocem ktory lezal na oparciu sofy.Usiadalam kolo niego i wzielam lyka kakao.Siegnelam reka by odgarnac wlosy Brewerowi,kiedy to zrobilam delikatnie poglaskalam go delikatnie po policzku.Jack sie poruszyl i po chwili otworzyl swoje czekoladowe oczy.Moja rekawciaz znajdowal sie na jego policzku.On delikatnie wzial moja reke i po kolei pocalowal moje kostki,a nastepnie sie wtulil w moja dlon.Zapomniaalm jak sie oddycha.mialam delikatnie otwarte usta i uwaznie obserwowalam kazdy jego ruch.
-Czemu nie spisz??-Zapytal szeptem,spogladajac w moje oczy.Zachipnotyzowal mnie.
-Kim??Wybudzil mnie z transu.
-Nie moglam spac.Snilo mi sie...-w polowie zdania urwalam.Spuscialam wzrok.
-Kim,co ci sie snilo??-spytal deliaktnie jak za dotknieicem piorka jezdzial swoimi ustami po moiej dloni.
-Snilo mi sie ze Alex,ze on...-zaczelam cicho plakac.-Jesli on nie przezyje to ja,ja tego nie przezyje.Mimo ze sie z nim kluce,codziennie to i  tak go kocham-Zaczelam ciezko oddychac.Po chwili nie mogla wziasc ani jednego plytkiego oddechu.Znowu sie zaczyna.
-Kim spokojnie.Uspokuj sie,slyszysz??Spojrz na mnie-wzial moja twarz w swoje dlonie i obrucial ja tak ze patrzylam mu prosto w oczy.-Wszystko bedzie dobrze.Alex to silny chlopak.Przezyje.Przysiegam-wystawil malego palca,spojrzalm na niego nic nie rozumiejac-przysiega na malego palca-ja sie tylko usmiechnelam i  zlapalm go za tego palca.-Choc tu do mnie-rozlozyl rece zebym sie w niego wtulila,co zrobila to z wielka checia.



Rano obudzialam sie lezac na Jacku.Nie otwieralam jeszcze oczu.Czulam jak czekoladooki bawi sie moimi wlosami,zawijal sobie je na palec a nastepnie rozprostywal.
-Dzien dobry,piekna.-ja nic nie odpowiedzialam,udawalam ze nadal spie.Delikatnie pocalowal mnie w glowe.-Wiem ze juz nie spisz-mruknelam cos nie zrozumiale,sama nawet sie nie zrozumialam ale cicho.Delikatnie otworzylam oczy.
-Dzien dobry.Gdzie reszta??-delikatnie zmarszczylam nos.
-Przygotowuja sniadanie
-Ktora godizna tak w ogole??
-Zawsze rano zadajesz tyle pytan.-ja tylko przewrucialam oczami.On sie zasmiaal.
-7;00
Co!??-szybko zerwalam sie na nogi i zrobilam wielkie oczy.
Czemu mnie wczesniej nie obudziles??
-A mialem??-spytal udajac glupka.Zacisnelam zeby i rzucilam w niego poduszka.Niestety zlapal ja w locie,ale zaraz sie na niego rzucialam,ale mnie spotkal taki sam los jak poduszke ktora rzucilam,zlapal mnie w tali w locie i obrucil sie tak ze lezalam pod nim.Zlapal mnie za nadgarski.
-I co teraz??-spytal z glupim usmiechem.
-Nic,puscisz mnie.
-A co za to dostane?-wyszpetal mi do ucha i delikatnie ja przygryzl.Przez moje cialo przeszedl delikatny dreszcz i pojawila sie gesia skorka,co oczywisice nie uszlo uwadze szatynowi.
-O krolwena juz wstala.-glos Gin dobiegl z drzwi do salonu.
-Gin co ty tu robisz??-spytalam,bo bylam ciekawa no hej ja jej tu nie wpuszczalam.
-Ale mile powitanie,nie ma co-mruknela wywracajac oczami.
-Przynioslam ksiazki Jack'a bo ta niemota zapomnial je wziasc z domu-skierowala teraz w zrok na Jack'a ktory juz ze mnie zszedl i siedzial obok mnie-Gadalam z rodzicmi i powiedzieli ze dadza jej te pieniadze na ta operacje czy co tam,poniewaz to dobra rodzina czy cos takiego-powiedziala to i odwrucila sie na piecie
-Nie wiem jak wy ale ja nie chce sie spoznic do szkoly...wiec Nara!!!-i wyszla z domu.Naprawde rodzice Jack'a dali mi te pieniadze.Po moim policzku splynela lza,lza szczescia.
-Dziekuje Jack!!-krzyknelam i mocno go przsytulilam.on oddal uscisk.
ok,juz dobrze...bo mnie udusisz-zasmial sie a ja razem z nim.-Idz sie szykuj do szkoly-pocaloawal mnie w policzek,a ja ruszylam do pokoju sie umyc i  ubrac.Kiedy wzielam szybki prysznic o ubralam sie w czarne rurki i do tego czerwona bluzke z duzym dekoldem a do tego biale conwesy.Wlosy zostawilam rozpuszczone a oczy pomalowalm tylko tuszem i usta bezbarwnym blyszczykiem.Wlasnie schodzilam do kuchni gdzie kazdy przebywal,
-Hej,wszystkim!!-krzyknelam na wejsciu.
-hej!!odkrzykneli,wzielam tylko jablko z miski i je ugryzlam
-Nie jesz sniadania??-zapytal mnie Milton,ja tylko pokrecilam glowa.szybko wzielismy ksiazki i ruszylismy od szkoly.

W czasie przerwy przed lunchem poszlam za szkole gdzie zobaczylam jak Jack obsciskuje sie z jakos dziewczyna
-Ty Swinio!!!-krzyknelam a lzy pojawily sie w moich policzkach.Oni sie od siebie oderwali
-Kim??Co ty tu robisz??
-Nie dotykaj mnie-odskoczyalam od niego gdy ten chcial mnie przytulic.
-Najpierw zapraaszasz mnie na randke potem zdradzasz mi tajemnice z twojego zycia seksualnego,pocieszasz mnie a potem,potem calujesz sie z ta idiotka!??-pokrecialam z niedowierzzaniem-co one maja takiego czego nie mam ja??-spytalam cicho patrzac w jego oczy.
-Nienawidze cie.-powiedzialm szeptem.
-Czemu??-on takze odpowiedzial szeptam.
-Bo wole powiedziec ze cie nienawidze niz ze cie kocham-po tych slowach ucieklam do miejsca do ktorego nikt nie chodzi i jest zamkniete  jak we wtorki czwartki i piatki,czyli biblioteka.Tak  naprawde to drzwi nie sa zamkniete na klucz wiec w kazdej chwili mozna tam wejsc i wyjsc.
Gdy juz bylam w srodku oparlam sie o stol,odwrucona bylam pllecami do  drzewi,Po chwili uslyszalam ze ktos wchodzi.Wiedzialm kto to jest.
-Po co tu przyszedles??-spytalam nie odwracajac sie
-Kim.Przepraszam-syszalam ze podchodzi do mnie.
-Nie chce twoich przeprosin.-odpowiedzialm patrzac w podloge.
-Wiec czego chcesz ode mnie,hmm??-spytal odwracajac mnie do siebie.Ja spojrzalam mu gleboko w oczy.
-Chce zebys mnie kochal.-powiedzialam nie panujac nad slowami.
-Po co mam cie kochac??-spytal lapiac mnie za ramiona
-Bo ja tego potrzebuje.-Glupie pytanie,glupia odpowiedz.Z tymi slowami wyleciala jedna lza.
On zlapal mnie mocniej za ramiona przyciagajac mnie do siebie i namietnie mnie pocalowal.Stalam jak sparalizowana,niewiedzoac co mam zrobic,Lzy lecialy mi same,nie moglam ich powstrzymac.Z czasem co raz delikatniej mnie calowal az w koncu sie ode mnie odsunal ale i tak na tyle blisko ze moglam zobaczyc jego czarna plamke  w zreniicy jego lewgo oka.Objal moja twarz rekami a kciukami wycieral lzy z moich poliiczkow.
-Kochalem cie.Kocham cie i Bede cie kochal do dnia, w ktorym umre. A jesli po tym jest jakies zycie, to wtedy tez bede cie kochal.-powiedzial to spogladajac gleboko w moje czy.Widzialam w nich szczerosc i milosc.
Nic nie odpowiedizalm tylko zarzucialam mu rece na szyje i go mocno pocalowalam,on delikatnie mnie objal w tali i przycisnal do siebie.To byl spontaniczny pocalunek.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziekuje za komentarze pod poprzednim postem.Mam nadzieje ze sie wam ten rozdzial podoba,
Wkoncu mamy Kicka hahahahahaha
 
Alone Angel

niedziela, 8 czerwca 2014

IX milosc to najgorsze a zarem najleprze uczucie jakie istnieje na swiecie...

Po tym jak Jack opuscil pokuj,postanowilam sprawdzic czy wszystkie pokoje sa juz gotowe i niczego w nich nie brakuje.Przez caly ten czas myslalam o tym co zdazylo sie miedzy mna a jackiem jakies 10 minut temu.Boze,nikt chyba jeszcze mnie tak nie irytowal jak on ale i tez pociagal w sposob psychiczny,fizyczny i jaki jeszce tam istnieje.Moze to jest wlasnie milosc??
Kiedy uznalam ze wszystko jest juz idealnie,postanowilam zejsc na dol gdzie wszyscy przebywali.Weszlam do salonu gdzie aktualnie wszyscy byli z wyjatkiem Jack'a.
-Gdzie Jack??-tym pytaniem zwrucilam wszystkich uwage na siebie.
-Tu jestem.-odpowiedzial za mna Jack z talerzami pelnym kanapek w reku.Przeszedl kolo mnie i postawil jedzenie na stole.Wszyscy sie rzucili na nie jakby ich kto glodzil.Podeszlam do sofy i wcisnelam sie kolo Jack'a.Kiedy to zrobilam pozostali zaczeli sie pod nosem usmiechac.Dobra,o co im chodzi??Siegnelam po jedna kanapke.Te kanapki byly chyba ze wszystkim co mam w lodowce,a raczej mialam.Mmm.Byly pyszne!!!
-Kto je robil??-zapytalam sie ciekawa.
-Ja,a co??-odpowiedzial Jack siegajac po nastepna kanapke.-Nie smakuje ci??-spytal spogladajac na mnie.-Nie!-zaprzeczylam niemal natychmiast-Sa pyszne!-usmiechnelam sie do niego i zaczelam jesc posilek przygotowany przez Jack'a.Nawet nie zaluwazylam kiedy siegalam juz po szusta kanapke.
Przez caly czas czulam spojrzenie moich przyjaciol na sobie.Raz ich nawet na tym przylapalm,ale nic nie odpowiedzieli.Zerkali raz na mnie a raz na Jacka.On sie tym  jednak nie przejmowal.Kiedy wszyscy sie najedli,postanowilam pozmywac naczynia
-Poczekaj,pomoge ci-odparla Grace.-Ja tez-odparla Julia.Zanieslismy wszystkie naczynia do zlewu.
-Ja myje,ty wycierasz.-powiedzialam do Grace.Ona tylko przytaknela.Wydawala sie zamyslona.
Prawie przez caly czas w kuchni panowala cisza,bylo tylko slychac odglosy dochodzace z salonu.Zauwazylam ze Julia i Grace posylaja sobie porozumiewawcze spojreznia.Kiedy mylam juz ostatni talerz uslyszalam moja przyjaciolke
-Jestesmy przyjaciolkami,tak??spytala Grace.
-Oczywiscie!
-I mowimy sobie wszystko,tak??-tym razem odezwala sie julia
-no tak-powiedzialam nie rozumiejac do czego prowadzi ta rozmowa
-Wiec mi powiedz co sie dzieje miedzy toba a Jack'iem.
-A co ma sie dziac??-spytalam.Czulam jak na moje policzki wskakuje rumieniec.
-Oj juz przestan udawac.Bylo was slychac w calym domu-powiezdiala zla Grace.
-Co!?
-To.Idzie Jack na gore sprawdzic czy wszystko z toba  w porzadku.Po niecalych 10 minutach slyszymy rozne odglosy dochodzace z gory i nagle cisza.Po chwili widzimy usmiechnietego Jack'a jak schodzi po schodach i mowi ze czujesz sie znakomicie.Co dziwne mial malinke na szyji ktorej nie mial jak szedl do ciebie.Na dodatek mial krzywo zapieta koszule,A ty mi mowisz ze miedzy wami nic nie ma.
-Ooo...-tylko na tyle bylo mnie stac.Kazdy nas slyszal,a raczej mnie.
-Masz cos zamiar powiedziec??-Postanowilam opowiedziec o wszystkim Grace  i Julii,w koncu to moje przyjaciolki.Wiec pochulilam sie w ich kierunku i wszystko im wyspiewalam jak przed pierwsza komunia.
-Co ty pieprzysz!?-zakrylam Julii usta dlonia i pokazalam zeby byla cicho.Ona pokiwala glowa.Ja spuscilam glowe zawstydzona.Nigdy z Grace  a tym bardziej  z Julia nie rozmawialm na takie tematy.W ogule z nikim nie rozmawialm o takich rzeczach ale to tylko dlatego ze nie bylo powodu aby o tym rozmawiac.
-Ale jestes jeszcze dziewica??-spytala sie Julia
-Oczywiscie!!!-krzyknelam oburzona.-Jeszcze-powiedziala Grace.
-ok,spokojnie.Chcialam sie tylko upewnic.-powiedziala kiedy posalalm jej spojrzenie ktorym moglabym zabic
-Dobra jak juz rozmawiamy tak otwarcie to mozesz mi powiedziec czemu mi nie powiedzialas o tym ze spalas z Jack'iem??
-co??-spytala sie Julia niedowierzajac w to co slyszy,ale my ja zignorowalysmy.
-Skad to wiesz ??
-Odpowiedz!Dobrze wiedzialas co ja czuje do Jack'a a mimo To zrobilas-Spytalam ze lzami w oczach.
-Ja..przepraszam-spuscila wzrok.
-Nie chce twoich przeprosin,po prostu powiedz czemu to zrobilas??-spytalam juz nie co delikatniej.
-Bo go kochalam i chyba nadal kocham-powiedziala i wybuchla placzem.Ja nie moglam uwierzyc w to co  slysze.Julia ja przytulila i probowala uspokoic a ja stalam jak zaczarowana.Polozylam reke na stole zeby nie upasc a druga zakrylam usta.Zaczelam sie delikatnie cofac.Reka zachaczylam wazon ktory spadl i sie roztrzaskal na drobne kawalki.Wszyscy co byli w salonie zbiegli sie do kuchni.
-Co tu sie stalo??-odezwal sie Jack Ktory spojrzla naipierw na Grace wtulona w Julie potem na rozbity wazon a nastepnie na mnie.
-Niech ona ci powie.-powiedzialam ze lzami w oczach caly czas skierowanymi w Grace.
-Ja...-nic nie powiedziala tylko jeszcze bardziej sie rozplakala.
-Zaprowadze ja do pokoju-powiedziala Julia.
-Ja tez pojde juz spac.-odparl Milton-Zaraz do ciebie dolacze-powiedziala Julia  i znikla razem z Grace na schodach.Jack caly czas patrzyl sie na mnie a ja na niego.
-To jest ten moment kiedy mamy wyjsc??-Eddy wskazal na siebie i Martineza.My nic nie powiedzielismy wiec Eddy sie wycowal i pobiegl na gore krzyczac 'dobranoc'.
Cos czulam ze Jack domyslal sie o co chodzi.
-jol,czemu Jack jestes zly??-spytal Jerry.Jack westchnal.
-Mozesz wyjsc??-spytal Jack podpierajac sie o stol rekami.
-Ale...-Jerry chcial cos jeszcze powiedziec ale Jack mu przerwal.
-Wyjdz!!-krzyknal.Ja razem z latynosem az podskoczylismy na krzyk Jack'a.Jerry zrobil tylko przerazona mine i uciekl.Ja powoli sie tez zaczelam wycofywac  ale kiedy mialam wyjsc z kuchni,Brewer zlapal mnie za nadgarstek mocno go sciskajac.
-Rozmawialiscie o tym co robilismy na gorze i o tym co ci powiedzialem nad jeziorem,prawda??-spytal zaciskajac mocno szczeke.Ja tylk opokiwalam niepewnie glowa.
-Po co??-Odwazylam sie spojrzec na niego.
-Poniewaz musielismy sobie to wszystko wyjasnic.-powiedzialam to spuszczajac wzrok na klatke piersiowa Jacka.ten tylko westchnal.
-Trzeba to posprzatac-wskazal na wazon,a raczej co z niego pozostalo.-ale zrobimy to jutro-popchnal mnie delikatnie w strone wyjscia z kuchni i caly czas trzymal mnie za ramiona.
-Jest juz po pierwszej a jutro do szkoly mamy na 8;00-wyrwalam sie z jego uscisku i zaczelam sprzatac rozbite szklo.Jack tylko westchnal po raz tysieczny dzisiaj pocierajac czolo reka,zaczal zbierac ze mna szklo.Kiedy wszystko posprzatalismy ruszylam w strone swojego pokoju.
-Gdzie ja mam spac?Wszystkie pokoje sa zajete- spytal sie mnie Jack.
-Nie wiem,moze Grace cie przygarnie na noc,juz raz to przeciez zrobila.-powiedziawszy to zamknelam drzwi i sie po nich zsunelam wybuchajac placzem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest nowy rozdzial!!!
spycjanie dla  Lexi Howard
dzieki za motywacje!! Spycjalnie dla ciebie :*
Przepraszam za bledy ale klawiature mam popsuta
  
A teraz z innej beczki,zalozylam nowego bloga o....One Direction.
tu macie link; http://paradise-hades.blogspot.com


w piatek wyjezdzam i nie bede miala dostepu do internetu do polowy lipca,ale bede pisala rozdzialy w zeszycie choc nie wiem czy bede miala czas ale postaram sie.Nastepny rozdzial CHYBA dodam w czwartek,mam juz troche napisane wiec moze bedzie,a na tam tym o One Diretion bedzie dopiero pierwszy roadzial w wakacje.To chyba tyle,a i dziekuje wszystkim za komentarze pod poprzednim postem.Kocham was<3




                                                                                                                 Alone Angel



ps Zamiast 'Kira' bede sie podpisywala 'Alone Angel"







wtorek, 6 maja 2014

A piękniejszych od jego oczu nie widziałam.wypadało się mi w nich tylko zakochać-tak więc zrobiłam

Wszyscy postanowili że zostaną u mnie na noc.Po za tym Jack powiedział że nie zostawi mnie samej po moim dzisiejszym wybuchu.Właśnie znajdowaliśmy się w kuchni którą sprzątaliśy.Mówiłam że moi przyjaciele plus kuchnia to złe połączenie.Kiedy posprzątaliśmy ją na błysk,ruszyliśmy w stone salonu.
                           -Idę przyszykować wam pokoje.-już się odwruciłam kiedy usłyszałam Miltona.
                                 -Kim,ja i julia...-milton przełknął głosno śline-chcemy być razem w pokoju.Możemy??
hahaahhhahahahahahha-w całym salonie było słychać śmiech Jacka i Jerrego.Ja patrzyłam się na pare kujonów  z lekko otwartą buzią,a Grace patrzyła zszokowana na Julię,która zasłaniała się włosami.Miltona twarz przypominała kolorem dojrzałego czerwonego pomidora.
                                        -Kim??-Milton przywrucił mnie na ziemię.
                                                -Co??..A tak...oczywiście.
                                            -Tylko się zabezpieczajcie.-oczywiście Jack musiał dodać swoje trzy groszy.
                                       -Jakby co to ja chce być  chrzestnym-jakby Jerry się nie odezwał to nie był by wtedy Jerrym Martinezem. -och zamknijcie się już-Jerry dostał poduszką  w głowe od Grace przez co sie wywalił.Jack natomiast jeszcze głośniej zaczął się śmiać razem z Eddym,lecz kiedy zobaczyli mój wzrok od razu przestali  sie śmiać,jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
                                                                                                                                                         Właśnie przygotowywałam pokój dla Miltona i Julii.Nie mogłam przestać myśleć o tych czekoladowych oczach,z domieszką czerni.Były takie piękne,że nie pozostawiało mi nic innego jak sie w nich zakochać.Wywołuje on we mnie tyle sprzecznych emocji W pewnym momencie poczułam że ktoś mnie obserwuje,kiedy odwruciłam się w stronę drzwi zobaczyłam opartego o framugę Jacka z rękami w kieszeni.Wyglądał tak seksownie i pociągająco.-Co chcesz??-odpowiedzialam szorstko.Nadal byłam zła na niego że potraktowł tak swojego przyjaciela.On nic nie odpowiedział,więc odwróciłam się żeby poprawić pościel.Kiedy się schyliłam poczułam dłonie Jacka na moich biodrach.Był tak blisko że pupą dotykałam jego krocza.Czułam się trochę skrępowana więc szybko się wyprostowałam.Jack zaczął całować mnie po szyi.
-Przestań-starałam się żeby moj głos nie drżał,ale mi się chyba to nie udało.Próbowałam się mu wyrwać,lecz on odwrucił mnie przodem do siebie i  mocno złapal mnie za nadgarski i spojrzał mi w głęboko w oczy.-A co jeśli nie przestanę?-spytał z tym bezczelnym uśmiechem.Ja nic nie odpowiedziałam,tylko głośno przełknełam śline .Boże te jego oczy,Daje słowo piękiniejszych nie widziałam.Jego usmiech się powiekszył i popchnął mnie mocno na łóżko za nami.Podparłam się na łokciach i obserwowałam pełnym porządania wzrokiem szatyna,który własnie wchodził z kocimi ruchami na łóżko.Przygryzlam delikatnie wargę.Po chwili pocałował mnie tak jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.Wplotłam ręce w jego włosy i oddalam pocałunek równie mocno jak on.Jego pocałunki zeszły na moją szyję,lecz po chwili sie od niej oderwał.-Jesteś dziewicą??-patrzy się na mnie oczekujac odpowiedzi.ja delikatnie pokiwalam głową.-serio?Nikt cię jeszcze nie pieprzył?-pytał niedowierzając.nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się w te jego cholernie piękne oczy.  spojrzał na mnie jeszcze raz i pocałował.Jego jedna ręka gładzila udo od wewnętrznej strony i pieła się co raz wyrzej aż dodarła do mojej kobiecośći.Zaczął ją delikatnie masować.Jęknełam z rozkoszy.Pragnełam go całego...Moje policzki pewnie wyglądały jakbym wysypała na nie tone różowego pudru .Pocałował mnie w obojczyk.jego ręka dotknela mojego policzka-Chcę sprawić że będziesz jęczała moje imię,Kim.Pozwól mi-jego głos był pelen desperacji.nie było opcji by mu odmówić.Delikatnie kiwnełam głową.ściągnął ze mnie ciuchy.Zostalam w samej bieliźnie,a Jack tylko w spodniach.Kiedy zobaczyłam jego tors na moment odebrało mi mowę,on tylko się uśmiechnął i mnie pocałował.
Prowadzi rękę po mojej szyi, następnie kierując się w dół miedzy piersiami do brzucha,aż w końcu zatrzymuje się przy majtkach.Naprawdę to robimy?Ja i Jack??Co on zamierza??Setki myśli przelatuja mi przez głowę,ale natychmiast znikają gdy sięga ręką w głąb majtek.Słysze jak wciąga oddech  przez zęby i przykłada swoje usta do moich.
                 - Tak cholernie seksowna.-mruczy cicho do mojego ucha,co jeszcze bardziej mnie podnieca.
                            -Jesteś taka wrażliwa na mnie,taka mokra-mówi na co jęczę.
Czemu te sprośne słowa są takie seksowne,kiedy on je mówi??Jego usta przejeżdzaja w dół do mojej szyi  a nastepnie na klatke piersiową.Językiem natomiast dokopuje się pod miseczkę stanika.Jego druga ręka zaczeła delikatnie ściskać moją drugą pierś.Zamykam oczy.Czuję presję budującą się w moim brzuchu i jest to czysta rozkosz.
-Właśnie o to chodzi Kim,dojdź dla mnie-mowi a ja czuje jakbym była po za kontrolą
-Spójrz na mnie skarbie.-szepcze,A ja otwieram oczy i patrze na Jacka który kąsa skóre na mojej klatce piersiowej.Widok ten  wyprowadza mnie po za granice  i prze chwile przd moimi oczami zapada biel.
-Jack-powtarzam i mogę powiedzieć przez jego zaróżowione policzki że to uwielbia.Wyciąga swoją ręke i kładzie ja na mim brzuchu,podczas gdy ja prubuję normalnie oddychać.
-Dam ci minute na ochłonięcie - śmieję się i siada obok.Po chwili normalnie już funkcjonuje i siadam obok Brewera. Przekręca lekko głowę w moją stronę.Patrzy się na mnie  a ja czuje że sie czerwienie.
-Nie patrz sie tak na mnie-mówię z nieśmiałym uśmiechem i lekko go popycham.Jack cicho zaśmiał sie pod nosem.Łapie mnie palcami za brode, przysuwa swoją twarz do mojej.-kurewsko zajebiście wyglądasz kiedy dochodzisz-mówi to  i delikatnie całuje moje usta.Po jakimś czasie odrywa sie ode mnie,,podnosi swoją kszulke z podłogi i ją zakłada.Idzie w strone drzwi przy których sie zatrzymuje i spogląda na mnie  czekoladowymi oczami.są piękne!!Ach.
-odpowiadając na twoje pierwsze pytanie jak weszłem.-wysłali mnie tu bym się ciebie spytał czy wszystko w porządku,ale po tych twoich jękach stwierdzam że czujesz się znakomicie-puszcza mi to bezczelne oczko i znika za drewnianą powłoką.Boże,co ten dupek ze mną robi?
--------------------------------------------------------------------------------------------
Wow,długo mnie tu nie było.Nie pisałam bo w ogóle nie miałam  czasu ani weny ale powrucila!!Mam nadzieje ze mnie jeszcze pamiętacie ;)
mam do was jeszcze takie pytanie:
czy chcecie bym takie sceny opisywała??
Bo nie wiem czy mam opisywać je czy nie.

                                                                                                                         KIRA

ps przepraszamże nie komentowałam waszych postów,postaram sie nadrobić :)

wtorek, 11 lutego 2014

VII Ciekawość malowała się na ich twarzach...

Po 10 minutach postanowiłam pójść do łazienki i zmyć bitą śmietanę z siebie,przy okazji przebrać sie w inne ciuchy bo tamte całe się lepiły.Po 20 minutacch spędzonych w łazience wyszlam z niej kierując się na dół do paczki wassabiego.Kiedy byłam na schodach usłyszałam głosy dochodzące z kuchni.To nie wróży dobrze.Gdy już byłam na dole schodów potknełam się o noge od stolika który stał koło wejsćia na góre,spadła z niej mała figurka przedstawiająco aniołka ze strzałą kupidyna,schyliłam się żeby pozbierać pozostałości po aniołku gdy nagle rzuciło mi się w oczy zdjęcie stojące na stoliku w drewnianej ramce.Przedstawiało one moich rodziców,mnie i Alex'a,wszyscy sie szeroko uśmiechamy,a w oczach można bylo dostrzec szczeście i radość.Pamietam ten dzień jakby to było wczoraj a mineło sporo czasu od tego dnia...to było 3 lata temu. Były to  wakacje,które miały być najleprze ze wszystkich,miały być szcześliwe,pełne radości.Nikt w te wakacje nie miał czuć się samotnie,każdy miał sie poczuć kochany,ważny.Miały być niezapomniane...i takie były.Spycjalnie na te wakacje rodzice kupili dom w środku lasu,wtedy nawet nie pszyszło nam do głowy żę dzisiaj będziemy mieli takie zmartwienia.Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczely płynąc łzy,były ciężkiego i gorzkie,a moi przyjaciele stali na środku korytarza i patrzyli na mnie nic nie rozumieją.Jack podszedł do mnie.-Kim..co się dzieje?-spytał cicho,zmartwionym głosem.Ja nicnie odpowiedziałam tylko się w niego wtuliłam,on nie spodziewająć się tego zachwiał się lekko ale złapał równowage.W jego ramionach rozkleiłam sie totalnie,popadająć w histerie.Jack  złapał mnie mocniej w tali i delikatnie podniósł sprawiając że moje nogi oplotły go w pasie.Zaczeliśmy się kierować w strone mojego pokoju,ja coraz bardziej wtulałam się w zgłembienie jego szyji,próbując się uspokoić.-Ćśś...-Jack próbował mnie uspokoić gładząc przy tym moje plecy.Za nami szli nasi przyjaciele,widziałam w ich oczach dezaprobate i przerażenie.W końcu doszliśmy do mojego pokoju,Jack położył mnie na łóżku,a sam usiadł obok mnie.

 

Po niecalych 10 minutach się już uspokoiłam,coć dalej łzy splywały mi po policzkach.-Kim,powiesz nam co się stało?-spytał się zmartwiony Jerry.Ja spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco glową.Julia podała mi pudelko z chusteczkami,wzielam jedną i wysmarkałam nos,a drygą wytarłam policzki mokre od łez.-Kim powiedz nam.Spróbujemy ci pomóc.-mówiąc to Jack gładził mnie po moich błon włosach.-Kim..czy ty płaczesz dlatego że Jack czytał twój  pamiętnik?-tym razem odezwał się Grace.Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na nią najgorszym wzrokiem na jaki było mnie stać.-Okey,zrobiło się jakoś grożnie -wybełkotał przerażony Martinez.Dostał w łeb od Miltona.-Zgadzam sie z tobą-tym razem odezwał się Eddy,ale jak Jerry dostał w łeb tylko nie od Miltona,a od Jacka.-ałaaa!!!-Jerry zaczął się histerycznie śmiać.-I c się smiejesz?Jak dostaniesz od Jacka to zobaczymy kto sie będzie śmial ostatni.-Po słowach Eddy'ego,Jerry od razu umilkł.-Więc...Kim...powiesz nam co sie stalo?-spytała sie Julia,patrząc na mnie zmartwionym głosem.Popatrzylam na wszystkie twarze znajdujące się w pokoju i na każdych dostrzeglam to samo.Zmartwienie.-Mój brat...on ..-nie wytrzymałam,popadłam w kolejną histerie.-Milton w tamtej szufladzie jest czerwone pudełko,podaj mi je-Jack wskazał Miltonowi o którą szuflade mu chodzi.Milton podał mu pudełko,Brewer je otworzył- Kim ile bierzesz?-ja niereagowałam tylk rzucalam się po łożku jak opętana,krzyczałam,kopałam i wymachiwalam rękami.Łzy coraz to bardziej cięzkie spływąły mi po policzkach.-Kim!!!!-ja niereagowalam na Krzyki  i dalej robiłam to co wczesniej.Widzialam że Jack się wkurzyl,coś tam zaczął mówić do chłopaków,ale ja nie słyszałam.Po chwili chłopaki zaczeli do mnie podchodzić,Jerry złapał mnie za ręce,Milton za jedną noge,a Eddy za drugą,za to Jack usiadł na mnie okrakiem, chciał mi włożyć 2 tabletki do buzi,ale mu to nie wyszło,ponieważ je wyplulam,cały czas się szarpałam,ale w końcu udało sie im  i połknełam te tabletki.Chwile jeszcze mnie trzymali aż się uspokoie.Po 5 minutach się uspokoiłam,Jack mnie posadził na swoich kolanach i zaczął siędelikatnie bujać.Już się całkowicie uspokoiłam,miałam pewnie całe czerwone oczy i policzi mokre od łez.-Co to byly za tabletki??-To pytanie zadała Grace,ja spojrzałam na nią przerażona,każdy nagle zaczął się mi uwaznie przyglądać.Ciekawość malowała się na ich twarzach,ja przerażona schowałam głowe w silne ramiona mojego przyjaciela.-To są lekki na depresje-powiedział cały czas patrząc w okno.Spojrzałam na niego zdziwiona.-Wiem o tobie wiecej niż ci się wydaje-szepnął mi wprost do mojego ucha,delikatnie dotykając ustami mojego płatka ucha.Przeszedł mnie dreszcz.On to chyba zauważył bo sie uśmiechnął pod nosem.-A te pozostałe tabletki??-tym razem odezwał się Milton,który pierwszy otrząsnął się z szoku o wiadomości,żę ich kochana przyjaciółka ma depresje.-Kim ma schizofremie,wiec bierze tabletki,a tamte to vikodin na różne bóle.
-Kim ma schizofremie??-spytał niedowierzając Jerry.
-Ma niektóre objawy schizofremi,nie wszystkie ale większość,a po za tym depresja i schizofremia mają podobne objawy,Kim codziennie bierze tabletki więc choroby się nie ukazują,chyba żę to coś  przykrego,coś bolesnego,bardzo raniącego...-w tej chwili spojrzał na mnie,w jego oczach można było dostrzec żę się zastanawia co musiało być tak okropnego,ze mnie  złamało.
-Mój brat ma raka.-powiedziałam patrząć cały czas w podłoge.Zapanowała cisza w pokoju.-Został mu miesiąc,chyba że jakimś cudem uzbieram 500 000$......Tyle koszyuje lek-.Zapadła gucha cisza,która trwała w nieskończoność,a tak naprawde mineło może z godzine.
-Kupie ten lek-rozszedł sie głos Jack po pokooju.Każdy patrzył się na niego jak by zobaczyl ufo.Cccoo?-spytalam niedowierrzająć w to co słysze.-kupie ten lek.-powturzył patrząc  mi glęboko w oczy.-Jack to bardzo dużo pieniędzy.
-Kim,dla ciebie to bardzo dużo pieniędzy,ale dla mnie nie,dla mnie to normalna suma.Moi rodzice śpią na pieniądzach,pogadam z nimi.-A jak nie pożyczą tych pieniędzy?
-Kim moi rodzice nie pożyczą ci pieniędzy,tylko dadzą.Nie bedziesz musiała oddawać tych pieniedzy.A po za tym moi rodzice bardzo cie lubią.Jutro pójdzieemy po szkole wszyscy do szpitala razem z moimi rodzicami,okey?-cały czas trzymał w dłoniach moją twarz.Glęboko patrzył mi w oczy.Ja delikatnie pokiwalam głową,lecz po chwili rzuciłam się mu na szyje.-Dziękuje!!!!!Mam dług u ciebie do końca życia!!-mocno go przytulilam.Byłam przeszczęśliwa,lecz obawa że rodzice nie dadzą mojej rodzinie tych pieniędzy nie przemineła.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest,napisałam!!!!:D Wiem,nudny wyszedł,ale postaram się żeby następny był ciekawszy:)
Przepraszam za błędy,ale szybko pisałam,mam nadzieje że mi wybaczycie...;)
Następny nie wiem kiedy,ale postaram się szybko go dodać.
Rozdział dedykuje:
Marmalad M. 
 Niezwykła000
 Maddie Howard
 Ola Payne
 Klaudia Koczara
                                                                                                                          KIRA                                                                                                       

poniedziałek, 10 lutego 2014

VI Kiedy nadzieja umiera,śmierć to tylko formalność...

Alex podszedł do nas i przytulił.Widziałam strach w jego oczach,ale wiedziałam że próbował to ukryć.Zawsze chciał ukryć swoje słabości.Jest taki podobny do mnie.Mama zaprowadziła nas na kanape w salonie,nasza rodzicielka usiadła na środku,ja po lewej stronie,a Alex po prawej i się wtuliliśmy w nią jak w misia.-Moje kochane dzieci...tak bardzo was kocham-mama powiedziawszy to pocałowała nas w czółko.Po  pewnym czasie mój młodszy braciszek odpłynął w objęcia Morfeusza,mama patrzała na niego i płakała jak jeszcze nigdy,choć widziałam że chciała sie opanować,co przychodziło jej z trudem.-Mamo dzwoniłaś do taty?-spytałam po pewnym czasie.-Tak,powiedział,że jutro przyjedzie.-mama nawet na chwile nie odrywała wzroku od Alex'a.-Puszczą go do domu??Przecież..no wiesz dziesiaj tam pojechał.-powiedziałam troche zdziwiona,przecież w wojsku panują pewne zasady i często do domu nie wypuszczają żołnierzy,-Dobrze że ma  wyrozumiałego przywudce...jeśli chodzi o naszą  rodzine,dobrze wiesz że tata dałby się za nią pokroić.-spojrzała na chwile,by znów przenieść wzrok na jej najmniejsze dziecko.Patrzała na niego w taki sposó jakby chciała zapamiętać każy najmniejszy szczegół,jak wygląda,jakki kolor ma oczu,czy ma jasną plamke w oku,jak pachniał.Niemogłam na to patrzeć,odwruciłam wzrok.Czemu musiało spotkać to akurat naszą rodzine?Czym zawineliśmy,że spotyka nas tak okrutna kara?Czy jest jakiś magiczny sposób że wszystko wróci do normy,że Alex wyzdrowieje??Z takimi pytaniami zasnełam,zastanawiając się czy kiedyś znajde na nie odpowiedż??
Rano obudził nas tata w stroju żołnierza,pewnie nie zdążył sie jeszcze przebrać.-Tata!!!!-w całym domu było słyszeć moje i Alex'a krzyki,wywołane widokiem taty.Rzuciliśmy się mu na szyje i z całych sił go przytuliliśmy.Po 5 minutach, kiedy skończyliśmy "dusić" tate,podszedł do mamy i ją namiętnie pocałował.-Fuuuu-Alex zrobił przy tym śmieszną minę,jakby zjadł cytrynę.Wszyscy się z tego zaśmialiśmy.Rodzice się mocno do siebie przytulili,chciałabym też kiedyś mieć takiego męża jak tata.Dla naszej mamy zrobił by wszystko,ukradł księżyc,kupił by największą gwiazdę jaka jest na niebie,wystarczy tylko jedno słowo mamy.Alex podszedł do  mnie i prrzytulił mnie.-Kim...boje się-wyszeptał cicho.Przymknął oczy i opadł na mnie.Zemdlal.-Alex!!!!!!-krzyknełam wystraszona.Mama szybko do nas podbiegła,a tata wyciągnął telefon i zadzwonił po karetkę.Po 10 minutach,które dla mnie ciągł się w nieskończoność,przyjechała karetka.Nawet się nie przebierałam tylko od razu wsiadliśmy w samochód i pojechaliśmy do szpitala.Teraz czekamy pod salą mojego brata,na jakieś wieści,nie chcą nas wpuścić do środka,bo niby będziemy przeszkadzać w badaniach.Po 30 godzinie czekania na jakiegokolwiek lekarza,który poinformuje nas co sie dzieje z Alex'em zjawił sie stary lekarz.-Alex jest osłabiony,to normalne przy tej chorobie,lepiej żeby przez ten czas został w szpitalu.Chciałbym jeszcze z państwem porozmawiać na temat leczenia tej choroby.-mówiąć to przyglądał się moim rodzicom bardzo uważnie.-Czyli jest nadzeja że Alex wyzdrowieje!?-spytałam pełna entuzjazmu.-Zawsze trzeba mieć nadzieje-powiedział to starzec-Ja mam nadzieje-powiedziałam patrząc na drzwi do sali Alex'a ale ta nadzieja umiera.-dodałam po chwili.-Kiedy nadzieja umiera ,śmierć to tylko formalność.-powiedziawszy to  poszedł z moimi rodzicami do swojego gabinetu.Po 13 minutach przyszli moi rodzice i weszliśmy do sali w której leżał Alex.-Co mówił lekarz?-zadałam to pytanie które korciło mnie by zadać je gdy tylko zobaczyłam swoich rodziców.-Jest sznasa aby Alex wyzdrowiał,naykowcy wynależli niedawno  lek na raka,ale potrzeba pieniędzy,dużo,bardzo dużo pieniędzy.
-Ile dokładnie?
-Dużo.
-Ile?
-500 000 $.
-Z banku możemy wziąść pozyczke na 150 000 $,z wojska 50 000$,gdybyśmy sprzedali samochód 90 000$,ale wciąż brakuje nam 210 000$.Nie mamy z kąd wziąść tylu pieniedzy.-dodał tata,nagle w pokoju zrobiło się cicho jak makiem zasial,jedyne co było słychac to pikające maszyny podłączone do Alex'a i jego spokojny oddech.-Gdzie się tak wystroilaś,Kim?-spytal się tata,lustrując mnie wzrokiem.-Prawda że ślicznie?-powiedziała mama pełna zachwytu,ale tata to zignorował-Według mnie jest ona za krótka,masz dopiero 17 lat.Pytam się jeszcze raz gdzie,a raczej dla kogo sie tak ubralaś?
-Oj przestań.-powiedziała mama,lecz każdy sie tak zachowywał jakby  wo gule jej tu nie było.
-Była  na randce z Jackiem.-każdy spojrzał na łóżko zkąd słychać było ostatnie wypowiedziane słowa.Zobaczyliśmy Alex'a,który się już obudził-Jak się czujesz?-spytała mama-dobrze,o dziwo dobrze-powiedział Alex i sięgnął po swoją ulubiona maskotke.-Jaki Jack?-a już myślałam żę zapomniał,ale nie on musi pamiętać o mało istotnych rzeczach,ale o świętach Bożego narodzenia to zapomniał tłumacząc sie że każdemu się zdaża zapomnieć.-A taki jeden.-powiedziałam rumieniąc się,nie lubiałam rozmawiąc z tatą o moich chłopakach,bo zawsze te rozmowy prowadziły do jednego,seks,przecież jakby się dowiedział że z kimś to robiłam to ja bym miała szlaban do końca życia,a jego zabił i zakopał gdzie nikt nie znajdzie jego zwłok.Oczywiście tego jeszcze nie robiłam i narazie nie zamierzam.-Nic on dla mnie nie znaczy.
-ta nic nie znaczy,a kto przewrucił dom do góry nogami bo nie mógł znałeśż buta,co,możę ja?-powiedział Alex,śmiesznie poruszająć brwiami
-Niby skąd wiesz żę nie mogłam znależć akurat buta,przecież cię nie było jak go szukałam?-nagle mnie olśnił.-To ty go schowałeś!!!-krzyknelam oburzona.-Przez ciebie sie nie wyrobiłam i Jack musiał na mnie czekać-Wzielam poduszke i zaczełam go okładać.-Ałła!!Ty nie czuła kobieto!!!!Przestań!!!Jakbyś nie mogła ubrać innych!!
-Inne by nie pasowały!!!-tata zabrał mi moją broń przeciw Alex'owi.-Uspokujcie się!-powiedziała mama.
 Cały dzień przesiedziliśmy w szpitalu u Alex'a, a obiad zjedliśmy w kawiarence na dole  przy wyjściu ze szpitala.podczas tego czasu powiedzieliśmy mu że jest możliwość wyleczenia  choroby i ile by to nas kosztowało.Dochodziła godzina 19:30.-Kim jutro idziesz do szkoły,idź do domu my z tatą zostaniemy na noc.
-Mamo też chce zostać!!!
-Kim idziesz do domu,a jutro do szkoły.
-Nigdzie nie idę !!!
-Możesz zadzwonić do przyjaciół,mogą u nas nocować,ale jutro do szkoły idziecie więc nie siedźcie do póżna-.Nie chętni  przystałąm na tę propozycje,pożegnałam się z Alex'em  i z rodzicami.Obiecałam bratu odwiedzić go jutro i że zdobędę te pieniądze.Po drodze do domu zadzwoniłam do całej paczki z pytaniem czy przychodzą do mnie na noc.Wszyscy się zgodzili.Gdy weszłam do domu,szybko pognałam do łazienki  w celu wzięcia prysznica.Po odświeżającym prysznicu wytarłam się ręcznikiem,ciało wybalsamowałam czekoladowym balsamem.Założyłam na siebie czarne dresy rurki i do tego granatową bokserke,włosów nie związywałam.Gdy wyszłam z pokoju potknełam się o jakąś szarą torbe-Cholera!!Co za debil postawił na środku korytarza torbę?!!-wydarłam się na cały dom.zeszłam do salonu a tam zobaczyłam swoich przyjaciół rozwalonych na fotelach i kanapie.Poszłam do kuchni napić się soku,gdy nagle mnie olśniło.Co oni tu robią ??Przecież ich nie wpuszczałam do domu??Szybko pobiegłam do salonu-Co wy tu robicie?-spytałam się ich,a oni jak to oni...-siedzimy,lezymy,oddychamy,czekamy na ciebie...a Jack coś czyta,nawet nie wiem co-powiedział Milton-Jack czyta??-spytałam zdziwiona,przecież on nigdy nic nie przeczytał-Powiedział że to będzie jedyna książka,jaką przeczyta całą-powiedziała tym razem Julia.-I nie ciekawi was co czyta??
Nie.-odpowiedzieli chórem wszyscy.Ja za to spojrzałam na nich dziwnie.-Kim my nie jesteśmy zakochani w Jackutak jak ty że musimy wszystko o nim wiedziec-powiedziała Greace.-W to wątpie.-spojrzałam na nią lodowatym wzrokiem.Wszyscy spojrzeli sie na mnie dziwnie.Nagle usłyszeliśmy histeryczny śmiech Jacka,który zawzięcie coś czytał i się śmiał.Wszyscy spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.-"Ale on jest seksowny,a szczególnie bez koszulki,boże chodzący bóg seksu."-zaraz skądś to znam...chwila przecież to...-Mój pamiętnik!!!!!!!-rzuciłam się na niego,on spadł z kanapy a ja polaciałam na niego.-Oddawaj to!!Słyszysz nie moto jedna!!-on przekręcił się i teraz on leżał na mnie,a raczej siedział okrakiem.Cały czas się śmiał,nie mógł sie opanować.Szybko wstał i zaczół uciekać.Po całym domu go goniłam,lecz po chwili go zgubiłam,trudno było go usłyszeć ponieważ zakłucały mi śmiechy naszych przyjaciół.-Matko,te jego hipnotyzujące oczy,jak...-nagle usłyszałam głos dochodzący z kuchni szybko tam pobiegłam.-Mam cie!!-krzyknełam wbiegajc przez jedyne wejście do kuchni,lecz go tam nie było,odwruciłam się i zostałąm spryskana bitą śmietaną.Byłam cała w słodkim kremie,a najwięcej jej miałam w dekolcie-Niech twoja mama nie zdziwi się jak zobaczy twoje martwe zwłoki!-powiedziałam to a on nic se z tego nie robił tylko się śmiał.Zobaczyłam ze mój pamiętnik trzyma w lewej ręce,szybko go zabrałam i pobiegłam do pokoju i głembko go schowałam.Po chwili zbiegłam do salonu  i zobaczyłam śmiejących sie przyjaciół z Jackiem na czele.Podbieglam do niego  iz całej siły go przytuliłam.Teraz on razem ze mna był cały w bitej śmietanie.Jemu już nie było do śmiechu za to ja tarzałam się po podłodze,nie mogąc opanować śmiechu,serio żebyście widzieli jego mine.hahahahaha.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuje Olivii B.N
ten rozdział pisałam z myślą o tobie,
mam nadzieje że Ci się podoba <3
 

                                                 5 KOMENTARZY=NEXT


Taki mały szantażyk,hahaha
a i dzięki że komentujecie i  piszecie co wam nie pasuje,nie mam wam
tego za złe,postaram się poprawić i nie popełniać
tylu błędów.


                                                                                                                           KIRA










sobota, 11 stycznia 2014

Liebsten Award


                                             

Zostałam nominowana do Libsten Award przez Marta.Z

Dziękuje kochana :** 

Pytania od Marta.Z

 1.Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga?

 1.Często wymyślałam sobie różne historie ,aż pewnego dnia zadałam sobie pytanie"A gdyby...tak podzielić się tymi opowiadaniami z innymi?"no i zaczełam pisać bloga.

 2.Czy Twoi koledzy i koleżanki z klasy wiedzą, że prowadzisz bloga?

 2.Wiedzą że prowadzę bloga,ale nie każdemu daje linka do niego.

 3.Kiedy masz urodziny?

 3.   27.01

 4. Ulubiony sport?

 4.Siatkówka i piłka nożna.

 5. Ulubiony kolor?

 5.Karaibski błękit.

 6. Najnudniejsza lektura jaką w życiu przeczytałaś?

 6. Dzieci z Bullerbyn.

 7.Film, który sprawił, że zaczęłaś płakać?

 7."Bez mojej zgody","Trzy metry nad niebem" i ''Wciąż ją kocham"

 8. Najstraszniejszy horror, który oglądałaś?

 8. "Klątwa 2 "

 9.Jakiego zespołu/piosenkarza/piosenkarki najchętniej słuchasz?

 9. Lindsey Stirling.

10.Trzy blogi, które jako pierwsze zaczęłaś czytać.

10. http://opowiadania-kickin-it.blogspot.com/2014_01_01_archive.html

     http://love-story-leo-howard.blogspot.com/

    i mój najulubieńszy: http://kickinit-story.blog.onet.pl/ <3

 11.Jaki chłopak podoba Ci się najbardziej? (kolor oczu, kolor włosów,    wysoki/niski)

 11.brązowe oczy,szatyn,wysoki



Osoby które nominuje:

1. Chrissy Fox

2.Natka Howard

3.Patty Howard   

4.Olivia Howard

5.Megi Howard

6.Domi Howard 

7.Wikanda

8.Ewa Kluczyk

9.Ola lynch

10.I.P

11.Żuliana Aleksandrov  

                        A oto moje pytania:
1.Twoja  ulubiona książka.
2.Twój ulubiony blog.
3.Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
4.Jaki jest twój ulubiony serial(oprucz Kickin it)
5.Jakie typy filmów lubisz oglądać?
6.Jaka jest twoja ulubiona postać historyczna?
7.Czy masz siostre/brata?
8.Jakiego koloru nie lubisz?
9. Czy masz psa?
10. Jaki jest twój ulubiony dzień tygodnia?
11.Czy jest jakiś język obcy którego chcialabyś się uczuć?Jeśli tak to jaki? 



niedziela, 29 grudnia 2013

Najwspanialsza historia miłosna,to twoja własna historia...

                                                       odskocznia


........................................................................................................................................................................

Nazywam się Jack Brewer,mam 22 lata i jestem szaleńczo zakochany w kobiecie którą poznałem rok temu,obecnie jest moją nazyczoną,która jest w ciąży,ale jak to wszystko sie zaczeło?Jak sie poznaliśmy?Jak zaczeła się nasza historia?
Dzień w dzień chodziłem do parku,nawet kilka razy w jednym dniu,znalem ten park na pamięć,znałem też wszystkich ludzi którzy chodzą do tego parku,lub przechodzą przez niego by szybciej dostać się do pracy,oczywiście znałem ich z widzenia,ale znalazloby sie pare ludzi  których znam osobiście.
Aż pewnego dnia to były dwa dni przed wigilią,zauważyłem piekną dziewczyne,której  nigdy tu nie widziałam,w ogule nigdzie  nie widziałem tak pięknej kobiety jak ta co siedziała na ławce,nad stawem.Miała blond włosy które wystawały jej z czapki i miała karnacje tak jasną jak śnieg wokół nas.
Postanowiłem do niej podejść.Usiadłem  obok niej i zacząłem się jej przyglądać,rysowala park w którym sie znajdowaliśmy,rysowała wszystko tak dokładnie,...najmniejszy detal,....cienie....,jej rysunek był przepiękny.Była  tak pochłonieta tym co robi,że moge dać sobie ręke odciąć że mnie nie zauważyła.Postanowiłem jej nie przeszkadzać i odszedłem,chodź serce podpowiadało mi żebym został ale go nie posłuchałem i poszedłem przed siebie.Tego samego dnia tyle,że pare godzin póżniej wziołem szkicownik i poszedłem  do parku,z malutką nadzieją że znów ją ujrze.Przez te kilka godzin żałowałem że nie zostałe na tej ławce,obok pięknej blondynki.Poszedłem w miejsce ,gdzie ja pierwszy i ostatni raz ujrzalem.Była tam.Siedziała lekko zmarznięta ale pewnie tego nie zauważyla poniewaz była tak skupiona na rysunku że pewnie tego nie zauważyła.Żwawym krokiem poszedłem w jej strone,lecz w połowie drogi się zatrzymałem,ona chyba wyczuła że ktoś ją oserwuje,ponieważ podniosła wzrok zza kartki na której rysowała  i zaczeła się rozglądać,jej wzrok utkwił na mnie.Uśmiechnąłęm sie lekko w jej strone,lecz po chwili leżałem na chodniku,ponieważ jakaś dziewczyna wpadla na mnie gdy uciekala przed swoim chłopakiem,czesto tu razem przychodzą,widzialem już ich nie raz,nie dwa.Szybko wstala ze mnie i zaczeła mnie przepraszać-Nic się nie stało-mówiąc to wstalem z chodnika i zacząłem otrzepywać spodnie ze sniegu,ona jeszcze raz mnie przeprosila i odbiegla.Pokręcilem tylko głową i spojrzalem w kierunku tej dziewczyny,która zaprząta mi myśli od ładnych paru godzin.Siedziała na lawce i się śmiała,ale gdy tylko zobaczyła że się jej przyglądam usmiechnela sie lekko w moją strone i wrucila do rysowania.Zebrałem się na  odwage i  podszedłem do niej.Usiadłem obok niej,wyciągnełem swój szkicownik z torby i zaczołem rysować piękną blondynke,która w tym momencie wlepiała we mnie wzrok.Skąd to wiedzialem?Zobaczylem kątem oka.Nagle w górnym rogu kartki pojawiła sie kolorowa karteczka "HEJ".Przyleila mi ją nieznajoma z ławki.Spojrzalem na nią,ona udawała żę jest pochłonieta  rysowaniem,ale po chwili wyciągneła pęk kolorowych karteczek i na jednej z nich coś napisała,gdy napisała położyła mi ją na srodku kartki"WIDZIAŁAM CIĘ RANO JAK DOSIADŁEŚ SIĘ DO MNIE".Czyli ręke bym miał już odciętą.Wyciągnołem swój pęk kolorowych karteczek i na jednej z nich jej  napisałem"HEJ,MYŚLAŁEM ŻE MNIE NIE ZAUWAŻYŁAS".Położyłem kartke na środku jej rysunku.''JESTEM BARDZO SPOSTRZEGAWCZA"Dała mi kartke i sie uśmiechneła.''JAK MASZ NA IMIĘ,ANIELE?"Dałem jej karteczkę,ona po przeczytaniu sie usmiechneła,i napisała"ANIELICA,A TY?"Dała mi kartke i sie uśmiechneła.Spojrzalem w  jej oczy,były tak ciemne żę zawstydziły by wszystkie noce.''CZEMU MUSZE ZDRADZAĆ SWOJE IMIE,SKORO TY NIE ZDRADZIAŚ SWOJEGO?"Dałem jej karteczke,ona odpisała''TO ZDRADŹ MI SWÓJ NUMER TELEFONU'',podała mi kartke,było tam jeszcze miejsce więc zapisałem jej swój numer telefonu i jej podałem karteczke i w tym momencie dostałem smsa.Był od mojego najleprzego kumpla Jerrego;
             
                             Gdzie jesteś?Miałeś pomóc w ubieraniu choinki.
                                                                                            ~Jerry
Włożyłem  spowrotem  komurke do płaszcza i spojrzałem w strone  Anielicy,lecz jej tam nie było,zamiast niej była jakaś kolorowa karteczka;Idź ubrać tą choinke.509 765 987~Anielica.uśmiechnołem się i wyciągnołem  znów telefon i zapisałem numer.Zapisałem ją jako Anielica.Gdy to zrobiłem ruszyłem w stronę wyjścia z parku a potem w strone domu Jerrego.Całą droge myślałem o tej dziewczynie,zastanawiało mnie najbardziej jak ma na imię.Wszedłem do domu latynosa,nie musiałem nawet pukać,traktujemy nasza paczke jak rodzine.Połączyła nas wspólna pasja do karate,chodź każdy ma też swoją pasje gdzie w naszej paczce sie nie powtarzają.W tej paczce znajduje sie:Jerry i Grace,sa razem  od pięciu lat Jerry chce się jej oświadczyć,ma już kupiony pierścionek który kupil kilka miesięcy temu,ale jeszcze sie jej nie oświadczył ponieważ boi się żę ta mu odmówi,pasja Grace jest moda a Jerrego taniec i jednorożce,lepiej nie pytajcie, jest też Milton i Julia,sa małżeństwem od roku,udane z nich małżeństwo chodź zdażają sie im kłutnie.Oboj lubią nauke lecz w innej dziedzinieMamy też trooche starszego od nas przyjaciela Rudy'ego,jest naszym senseiem karate,jego pasją jest fotografia no i oczywiście karate.Ma żone Sofie i sa razem od półtora roku lat.jeszcze jest Eddy,on interesuje się prawem,własnie kończy studia w tym kierunku,nie znalazł tej jedynej,nie ma okreslonego typu dziewczyny mówi że jak bedzie dziewczyną to jest w jego typie,no i jest jszcze ja,moja najwieksza pasją jest rysowanie,uwielbiam to,nie znalazłem tej jedynej.Mam nadzieje  że dziewczyna która jest przeznaczona dla mnie przez los jest blisko i szybko ją znajde.Gdy tylko wszedłem naskoczyli na mnie wszyscy-Gdzie byłeś?Miałeś pamiętać,powtarzalam ci to wczoraj co  5 minut.Jak można być tak nie odpowiedzialnym,wiesz ile nam jeszcze zostało do zrobienia.Choinke przecież zawsze  ubieralismy razem.-przekrzykiwali sie jeden przez drugiego,odłożyłem torbe stół,przed tem wieszając płaszcz w korytażu.-Byłem w parku,zagadałem sie,straciłem poczucie czasu.-wyjaśnilem im to i zabraliśmy się za ubieranie choinki.-Czemu ty tak czesto pszesiadujesz w tym parku?co tam takiego ciekawego?-zapytała Grace-nie wiem po prostu lubie tam przesiadywać-Zaraz mówiłeś że sie zagadałeś?-spytała Julia nad czymś myśląć-Tak zagadałem się zz,.. kimś-odpowiedziałem jej i dopiero w połowie zdania zdałem sobie sprawe zę za dużo gadam.zaraz sie zacznie jak ma na imie,ile sie znamy,czym sie interesuje,a Jerry napewno wyskoczy z czyms głupim,np:czy dobra jest w łóżku?-Z kimś?-spytał Rudy
                                                                             -Tak,z kimś.
                                                                                - z kim?
                                                                       - Zzz..yyy...kimś.
                                                                   -Jak ma na imie?Ładna?
      -Śliczna.Znaczy..-kiedy miałe coś wymyśliś,przyszedł do mine  sms,tylko gdzie ja włożyłem telefon, do torby,szybko tam podbiegłem ale Sofia była pierwsza-To ona!!Pisze że..-szybko pobiegłem w jej strone ale ona rzuciła telefon w strone Eddy'ego-Anielica?-zobaczył mnie że biegne w jego strone,zrobił przerażoną mine i rzucił w strone Jerry'ego- Raczej diablica.Pisze że chce sie dzisiaj spotkać-rzucił telefon w moją strone,pewnie za 3 minuty dotrze do niego co zrobił.Przeczytalem sms,napisała"Hej pamiętasz mnie?Anielica?moze byśmy poszli gdzieś dzisiaj?Napisz jesli się zgadzasz,jeśli nie...zapomnij o tym sms''Szybko jej odpisałem że ją pamiętam i zębyśmy sie spotkali w parku ,koło naszej ławki o 20:00"
Spojrzałem na zegarek,który wskazywał  17:28.Zaczeliśmy ubierać choinkeprzez ten caly czas wypytywali mnie o Anielice,ale ja ani slowa im nie powiedziałem.Kiedy skończylismy wybiła 19:00.Musze się jeszcze wyszykować.Kiedy już miałem wychodzić zatrzymał mnie Jerry.
-Yo stary powiedz mi potem jaka jest w łóżku?
-Stary a z kąd wiesz żę teraz ci nie moge powiedzieć?
-yyy bo z nią nie spałeś-bardziej spytał niż stwierdził.
-Z kąd ty...-nie dokończyłem ponieważ Jerry mi przerwał.
-Yo może jestem nie ogarnięty czasami...
-wiecej niz czasami.
-na ogół..
-zawsze.
-BARDZO CZĘSTO(!) ale wiem żę ją dzisiaj poznałeś i byś człowieku nie zdązył jej przelecieć.
Kiedy chviałem już coś powiedzieć-Nawet ty,Jack,stary weź se znajdź dziewczyne ,bo robisz sie nie znośny,i nie na jedną noc tylko taką na stałe.-powiedziawszy to położył mi ręke na ramieniu.
-Mówi to facet który umawiał sie z jedną dziewczyną,z drugą spał,Stary zdradzileś Grace.
-nie zdradziłem w tedy nie byliśmy razem,chodzilismy tylko na randki.
-To jej to powiedz.
-Zwariowałeś!!Przecież Grace mnie zabije!!
-Za co?-nagle koło nas pojawiła sie Grace.-Za nic.-odpowiedzieliśmy jednocześnie.-Jamusze lecieć,pa-wyszedłem,słyszałem jeszcze Jerrego-EJ!!!!Ja mu oddałem telefon!!!-Jerry nigdy sie nie zmieni.Pobiegłem szybko domu,wziołem prysznic,ubrałem na siebie czarne spodnie,białą koszulke,do tego ciemna marynarke i wyszedlem z domu.Oczywiscie przedtem  zakładając płaszcz.Przed parkiem kupiłem białą róże i pobiegłem do parku.Spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 20:15.pszyspieszyłem i zobaczyłem ją zmarznięta na ławce.Podbiegłem do niej cały zdyszany.Widziałem że płakała.Ukucnołem przed nią i złapałem ją za zimne wręcz lodowate ręce.-Przepraszam za spóżnienie,Aniele-wręczyłem jej białą róże,ona się uśmiechneła. -Myślałam że mnie wystawieś-otarła łze i jeszcze szerzej się uśmiechneła-Moge cię przytulić?-spytała,ja tylko wstałem na równe nogi i wyciąnołem ręce,one rzuciła mi się na szyje.objołem ją mocno w tali i zakręcilem ją w około.Ona piszczała w nieboglosy.Kiedy ją odstawiłem zbaczyłem że cała się trzesie z zimna.-Chodź,niedaleko jest kawiarenka,mówie ci najleprza kawa w całym mieście-kiedy zobaczył jej uśmiech,objął ją ramieniem a ona  sie w niego wtuliła.Kiedy przechodziliśmy  koło kwiaciarni zobaczyliśmy kobiete która sprzedała  mi róże-Widzisz?Mówiłam ci że jak kocha to poczeka-Anielica się zarumieniła na te słowa,a ja sie szeroko uśmiechnolem i pocałowałem ją w policzek.Weszliśmy do kawiarenki,znależlismy wolny stolik przy oknie,odsunołem jej krzesło,a kiedy usiadła przysunąłem je,a sam usiadłem na przeciwko mnie.Zamówiliśmy po lampce wina i ciasta czekoladowego,choć na jednej lampce sie nie skończyło.Wypiliśmy całą butelke czeronego wina,między czasie opowiadając o sobie.Załuważyłem że jak coś mówiłem to patrzyła mi się na usta,na poczatku myślalem żę chce mnie pocałować,ale kiedy przyszła do nas kelnerka z zamówieniem i życzyła nam smacznego to jej też patrzyła na usta.Czułem że na coś ukrywa,próbowałem z niej to wyciągnąć i nic,nawet kiedy  zamówiłem drugą  butelke wina nic nie powiedziała, a jestem pewny żę coś ukrywa.Dowiem się.Zapłacilem za wszystko i wyszlismy z kawiarni.Zaczeliśy chodzić po Nowym Yorku bez celu.Aż w końcu wylądowaliśmy w moim mieszkaniu na  kanapie.Całowaliśmy się,od czasu do czasu schodziłem pocałunkami na szyje,a moje ręce błądziły po jej ciele.Kiedy moja ręka wkradła sie pod jej sukienke,osuneła sie ode mnie,myślałem że się posunołem za daleko,ale wolałem sie upewnić-Coś się stałoAniele?-ona tylko musneła moje usta.
                                                             -Dasz mi swoje zdjecie?
                                                                      - Po co ci?
                                         -Musze pokazać mikołajowi co chce pod choinke.
Nic nie odpowiedziałem tylko mocno ją pocałowałem.Zaczeła szciągac mi marynarke,a kiedy już to zrobiła,wziołem ją na rece i zanioslem do sypialni.-Powiesz mi jak masz na imie?-spojrzałem na nią a ona na moje usta.coś mi tu nie gra.-Kim-powiedziawszy to mnie pocałowała.Rano obudziłem sie z Kim wtuloną we mnie.-Jesteś taka piękna-wyszeptałem.Zacząłem jeździć palcami po jej ciele.Pocałowałem ją w szyje,co sprawiło że się obudziła.-Dziendobry-wymruczała blond piękność.Ja nic nie odpowiedziałem tylko łapczywie zacząłem ją całować,ona oddawała moje pocałunki do czasu-Musze iść-pocałowała mnie jeszcze raz i wstała by móc sie ubrać.-Spotkamy sie dzisiaj?-spytałem sie gdy stała do mnie tyłem,sprawiała wrażenie że mnie w ogule nie słyszy.-Kim?-zawołałem ją a ona nic,żadnej reakcji.Ubralem spodnie i podszedłem do niej,ona się obruciła i usmiechneła do mnie-Co ty ukrywasz?-kiedy zadałem to pytanie uśmiech  z jej twarzy zszedł tak szybko jak się pojwaił.-Nic-chciała mnie przytulić,ale ją odepchnołem od siebie,-Co ukrywasz?!!-Ponownie zadałem to pytanie,a raczej wykrzyczałem jej w twarz.Zobaczyłem łzy w jej oczach-Ja..ja nie słysze-nie mogłem nic  z siebie wydobyć,żadnego dźwieku,po chwili jednak wróciła mi zdolność mówienia
-co??
-Jestem głucha!!!!!-krzykneła na cały dom.Łzy spływały po jej zaróżowionych policzkach.-Dlatego cały czas patrzyłam na twoje usta,poniewaz moge odczytać z ruchów warg słowa.Wtedy w parku ,nic nie mówiłam ponieważ nie widziałam twoich ust bo były zasłonięte szalikiem,dlatego pisalam karteczki,a jak sie spóżniłeś to myślałam żę jakimś cudem sie dowiedziałeś!!!!-wykrzyczała mi to.Wszystko mi wyjaśniła.-Dlaczego  mi nie powiedziałaś??-powiedziałem z wyrzutem.-Bo nie chciałam cię stracić.Każdy facet gdy sie dowiedział że jestem głucha,od razu ze mna zrywał,wszyscy znajomi odeszli ode mnie  bo jestem głucha,zależy mi na tobie,dlatego ci nie powiedziałam.Powiedz kto by chciał mieć za dziewczyne,kaleke albo znajomi,przyjaciele,koleżąnke??-powiedziala już spokoojnie-Lepiej było mnie okłamywać?Nie jestem taki jak inni faceci!!!-wykrzyczałem-Zrozum bałam sie ciebie stracić-nic nie powiedziałem,tylko na nią patrzyłem-Przepraszam-wyszeptała i podeszła bliżej mnie,ja nic nie zrobiłem,kiedy chciała mnie pocalować ja odwruciłem głowe.Czemu to zrobiłem?Sam nie wiem.Patrzała na mnie przez chwile,po czym zabrała swoje rzeczy i wyszła.Usiadlem na łóżku i kilka łez spłyneło po moim policzku.W końcu wziołem sie w garsć i poszedłem sie ogarnąć i coś zjeść.Postanowiłem póść do domu Jerrego i prosić Rudy'ego o rade,co jak co ale on w sprawach sercowych nie ma sobie równych,ale czemu do domu Jerru'ego,ponieważ znając życie cała paczka tam już jest.Żeby dostać sie do domu Jerrego musiałem przejść przez park albo na około.Postanowiłem pójść tą drugą drogą i po półgodzinie marszu dotarłęm do mieszkania Jerrego i Grace.-Hej,jak tam randka?-spytała Grace kiedy tylko weszłem do środka.-Co?A dobrze-powiedziałe zamyślony.-oho.Co sie stało?-spytała Julia,nie myliłem sięwszyscy już byli i tylko czekali aż będą zadawali pytania na temat wczorajszej randki z Kim.Nie miałem ochoty odpowiadać na ich pytania,ale musiałem.
-Jaka jest w łóżku?
-Jest taka piękna  kiedy śpi.-powiedziałem  wspominając rano Kim,która spała na moim ramieniu.
-Rudy możemy pogadać?-spytałem ni z gruszki ni z pietruszki.Rudy się zdziwił,zresztą jak każdy ale nie przejmowałem tym.-Jasne.-odparł i poszliśmy do kuchni.-O co chodzi Jack?-Spytał Rudy opierając sie o blat stołu.Długo milczałem ale Rudy mnie nie poganiał,cierpliwie czekał.-Bo ja się chyba                   zakochałem   Kim.-cały czas patrzyłem przez okno.
                                                           -W Kim?
               -W Anielicy.-wyjaśniłem Rudy'emu.-To tak ma na imie.-powiedział jakby do siebie.
                                                 -Powiedziałeś jej to?
                                                                -Nie.
                                                       -Ma chłopaka?
                                                                -Nie.
                -Dała ci do zrozumienia żę jej sie nie podobasz,że cie nie kocha?
                                                     -Wręcz przeciwnie.
                                                       -To o co chodzi?
     -Jest głuchoniema.Nie wiem co mam robić?Rudy pomóz mi-powiedziałem rozpaczony-Jak ci to powiedziała?.-Zauważyłem że coś ukrywa,więc dziś rano sie jej spytałem co,a ona mi powiedziała ze jest głucha.Nie słyszy.Powiedziała żę nie chce mnie stracić,dlatego mi nie powiedziała.Kocham ją.
                                               -To idź i jej to powiedz.
                                          -Ale przecież...ona jest głucha.
-To niczego nie zmienia.-gdy zobaczył moją nie pewność dodał-Zapewniam cie że tak samo bedzie cie kochać jak inne dziewczyny,które tak za tobą szaleją.Chociaż nie.Coś czuje ze ona bedzie cie bardziej      kochać niż wszystkie razem wzięte.
- Więc co mam robić ?
-Iść do niej i powiedzieć jej co d niej czujesz.
-Nie powiem jej tego.-powiedziawszy to ruszyłem w strone parku przed tem ubierając płaszcz.Pobiegłem tam gdzie pierwszy raz ją ujrzałem i zobaczyłem ja,siedziała na naszej ławce ale nie sama z jakimś chłopakiem.Podeszłem bliżej żeby usłyszeć o czym rozmawiają,ale kiedy usłyszałem wolałem już  nie podchodzić-Pamietaj ja cię będę kochał zawsze.-powiedział i ją przytulił.-Musze już iść-pocałował ją w policzek i odszedł.Raz kozie śmierć,podszedłem do niej i usiadłem obok Kim.Ta na mnie patrzała i czekała aż coś powiem.Kiedy  już wstawała by odejść,złapałem ją szybko za ręke i sprawiłem żę usiadła na moich kolanach.wyciągnąłem karteczke i długopis.Napisałem na niej "KOCHAM CIĘ ANIELE" i wreczyłem jej karteczke.Kiedy ją przeczytała,wzieła ode mnie długopis  i na drugiej stronie coś napisala,gdy to już zrobiła oddała mi kartke i patrzyła na moją reakcje.Ostroznie ją wziąłem i przeczytałem pisało na niej"A JA KOCHAM CIEBIE"spojrzałem na nią,w jej oczy ciemne jak otchłań i ją pocałowałem.Kiedy się już od siebie odkleiliśmy,-Kto to był?-spytałem sie mojej słodkiej Kimi-To mój brat.-załapała mnie za ręke i pojrzała mi w oczy a potem na usta.
                                                          .-Razem?-wyszeptała.
                                       -Na zawsze,Aniele.-odszeptałem  i wpiłem się w jej usta.

                                                             
                                                                 KONIEC