sobota, 30 listopada 2013

IV Happiness... the less complicated definitions him write, the more you will achieve them ...

 

"szczęście...im mniej skomplikowaną definicje mu napiszesz,tym łatwiej będzie ci je osiągnąć...''

 *KIM*
Nie mogłam na to patrzeć,pobiegłam do szatni aby przebrać się na w-f.Na w-f ubralam sie w krótkie fioletowe spodenki i do tego białą bluzke a pod spód ubralam sportowy  czarny stanik,zawsze na w-f ubieram sportowy cyckonosz jak ja to mówie bo jest mi wygodniej.Zadzwonił dzwonek,szybko związałam włosy w kitke i poszlam na sale gimnastyczną.Gdy weszla na sale poczułam jak każdy chłopak rozbiera mnie wzrokiem,czułam sie troche skrępowana,co dziwne niektorzy mieli z nich dziewczyne i to bardzo ladną.Już chcilam im coś powiedziec żęby sie na mnie nie gapili,ale przerwał mi Jack który właśnie wszedł na sale.Jak inni go zobaczyli to od razu  odwrócili wzrok w inną stronę.Jack podbiegl do mnie.
-Kim ja...-zaczoł sie tłumaczyc ale mu przerwalam-Jack nie musisz mi się tłumaczyć,jezeli ci sie spodobała ta dziewczyna to normalne że chcesz odwolać nasza randke,ja nie bede sie gniewać-uśmiechnełam się blado i już się odwrociłam z zamiarem odejścia,ale Jack mi na to nie pozwolił.Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie.-to moja siostra-powiedział a ja stałam ze zdziwiona miną.Boże jaka ja jestem głupia że nie zauważyłam jak śa do siebie podobni.Brawo Kim,tak napewno chcial się umówić ze swoją siostra.Czasami naprawde zachowujesz sie jak blondynka,Kim.Rzuciłam sie Jackowi  na szyje,on odwzajemnił mó gest,jeszcze bardziej wtulając się w moje włosy.-Czyli nasza randka nadal aktualna?-zapytał się mnie z nadzieją w głosie.-oczywiście - wyszeptałam mu w prost do jego ucha.Po chwili oderwaliśmy sie bo przerwał nam nayczyciel w-f,najdłuzej pracujacy  z pracowników w szkole,najstaszniejszy nauczyciel ze wszystkich nauczycieli,Mikael Mikaelson.Budzi postrach w calej szkole.Jerry nigdy nie odważył sie mu zrobić zadnego dowcipu,każdy sie g oboi łacznie z nauczycielami ale jak zawsze są  wyjatki a tym wyjatkiem byl Jack.- Na moich lekcjach nie ma żadnego okazywania  uczuć-jego głos był przesączony zimnym lodem,że dostałam gesiej skurki,natomiast Jack stał nie wzruszony-Nie przesadzaj-powiedzial wyluzowany jak nigdy dotąd  szatyn.-Robicie 30 kólek i dwie godziny kozy-powiedział nauczyciel dodając do tego tyle jadu ile sie da.Cala sie trzęslam ze strachu.Brewer podszedl do niego i mu powiedzial, nie wiem czy dobrze usłyszalam ale wydawało mi sie że powiedzial''Nie zapominaj że ja wiem''.Nie powiem zdziwiłam sie tymi słowami bardzo.-10 kółek i odwołujewam koze-powiedział nauczyciel caly czas patrząc na obiek moich westnień.-Dziekujemy za dobroduszność prosze pana-powiedzial sarkastycznie Jack i zaczął biegać,ja pobiegłam za nim.Reszta uczniów zaczela sie rozgrzewać,kiedy robiliśmy ósme kólko,oni zaczeli sie dzielic na drużyny.Gdy skonczyliśmy   biegać ,okazało sie ze mamy grać w siatkówke.Ja z Jackiem byliśmy w przeciwnej druzynie,w czasie gry zauważylam że przygląda mi się Brad,ale nic z tego se nie robilam,tylko zajelam się grą.Niestety w drużynie której byłam,była drużyną przegraną.Kazdy poszedł do szatni sie przebrać,no prawie każdy.-kim!..hej-powiedział Brodyłapić mnie za rękę.-hej-powiedziałam nie pewnie,kątem oka patrząc na ręke za którąnadal mnie trzymal Brody.Cały czas patrzyl mi w oczy-pomyślałem że może byśmy gdzieś dzisiaj wyszli....-przerwal by sie zblizyć do moich ust,a ja stalam jak sparaliżowana-na randke.-powiedzial to i jeszcze bardziej sie przybliżyl,nagle odzyskałam czucie w calym ciele,wyrwałam rekę z jego uścisku-nie moge, jestem już umówiona i nie próbuj nigdy wiecej tego robić bo zawsze będzie ta sama odpowiedz-powiedzialam to i sie odwróciłam zeby odejść,ale powstrzymal mni głos-czemu?-zapytał z glosem wypełnionym bólem-Bo nie umiem ci wybaczyć tego co zrobiłeś na balu kotylionowym.-powiedziałam to i odeszłam,ani razu sie nie odwracjąc.weszłam do pustej już szatni ponieważ,kiedy szłam do szatni tozadzwonił dzwonek na przerwe.Zaczelam sie przebierać,byłam odwrócona tyłem do drzwi więc nie zauwazylam jak ktoś wszedł do damskiej szatni.Kiedy juzzostala mi bluzka do przebrania,zdawało mi sie że kogoś słysze,ale pewnie mi sie zdawało.Ściągnełam bluzke i wtedy poczulam jak ktoś stanął za mną,ta osoba zgarneła mi włosy z szyji i zaczeła składac na niej namiietne pocalunki-Dobrze dziś garałaś-wyszeptała ta osoba i zrobila mi pokaźną malinke.Ja nie wiadomo czemu w ogóle nie zareagoawłam i tylko cicho jęknelam.Ten ktosiek zasmial się cicho tuż koło mjego ucha.Odwruciłam się i zobaczylam czekoladowe oczy w których tak czesto tonę.Delikatnie mnie pocalowal,oddałam pocałunek ze zdwojną siłą kładąc ręce na jego szyji a dłonie wplotlam w jego puszyste włosy.Wskoczylam mu na ręce oplatając swoje nogi w okół jego tali,a on przycisnął mnie do ściany coraz zachłanniej mnie calując.Po chwili musielismy przerwać nasze prywatne siudme niebo aby zaczerpnąć powietrza-To nic nie znaczy-powiedzial ciężko dysząc-absolutnie nic-powiedzialam i wpiłam sie w jego usta.Ten oddal pocałunek,jeszcze bardziej mnie przyciskając do ściany.Jęknelam głośno,Jack zacząl całować mnie wzdłuż mojej żuchwy,schodząc pocałunkami na moją szyje a potem dekold.Nagle otworzyły się drzwi w których stanełą nauczycielka  od biologi,pani
Appelbaum.My odskoczyliśmy os siebie jak oparzeni.-Sorki ale szukam wstretnego nauczyciela pana Mikeala,wicie może gdzie on jest?Wszędzie go szukałam i nie moge go znależć-powiedziała oburzona nasza nauczycielka od biologi i zarazem dziewczyna Rudiego.-Skończyl juz lekcje i poszedl do domu-powiedzialam patrżąc na panią i modląc sie by nie ogarnela w czym nam przerwała-takaa jest oficjalna wersja powiedział tajemniczo sią uśmiechając Jack.Spojrzalam na niego dziwnie z panią Appelbaum.-Dobra nie ważne to ide papa-pomachala nam nam jak dzieci to robią i wyszla,ja głosno odetchnelam z ulgą że sie nie skapla,ale za szybko sie cieszyłam-Co wy tu robicie?Lekcja trwa już od 20 minut,a wy tu sie miziacie-wpadla zdenerwowana dziewczyna Rudiego.My spojrzelismy na siebie,tak byliśmy zajeci sobą że nie usłyszeliśmy dzwonka na lekcje który vył 20 minut temu.Szybko ubralam bluzke i wybieglismy z szatni na lekcje,pani tylko pokręcila głową z politowaniem.wbiegliśmy do klasy jak torpeda.Wszyscy sie na nas spojrzeli z wielikimi oczami,my nie wiedzieliśmy o co  chodzi,a nauczyciel powoli sie odwrucil w naszą strone-No prosze,kog my tu mamy?-zapytal nauczyciel-nie poznaje nas pani,może pani ma zaniki pamieci,wie pani w tym wieeku sie zdarza-powiedzial udając przerażonego o zdrowie nauczycielki-Pamietam was dobrze,Brewer!!I nie jestem aż tak stara-powiedziala to nauczycielka chemi i poprawila swoje olbrzymie okulary-to chyba pani nie widziala siebie w lustrze-powiedział Jerry jak by do siebie ale cała klasa go usłyszała i równie cala sie zaczeła z tego smiać.-Przestańcie!!-krzykneła nauczycielka ale nikt jej nie słuchał i wybiegła z klasy,ja z Jackiem poszliśmy do ławki.Kazdy zaczół gadać,lecz po chwili wszyskie rozmowy ucichły,a ich wzrok zostal skupiony na drzwiach w których stała pedagog,poszła na środek sali i zaczela nam wykład robić jak powinniśmy zachowywać sie w szkole i w stosunku do nauczycieli.Przechodziliśmy straszne katusze.Wreszcie zadzwonił upragniny dzwonek,ciągu 2 sekund byla pusta klasa,nie sądzilam że to jest wykonalne,ale jednak..Reszta lekcji minela juz normalnie.Od razu po szkole poszliśmy do dojo.Kiedy bylismy już w galeri jeck powiedzial-Ide do phila po picie,chcecie też?-spytał sie nas jack-tak-i każdy zaczął mówićjakie picie chce.-dobra to ide.-Jack jużsie odwrucił-poczekaj pójde z tobą-spojrzał sie na mnie szatyn a ja sie słodko uśmiechnełam,on odwzajemnił mój gest i razem poszliśmy do phila, a reszta paczki poszła do dojo.
*GREACE*
Weszliśmy do dojo w tym samym czasie co Rudy wychodził ze swojego gabinetu.Był jakiś szczęśliwy,spojrzeliśmy na siebie zdziwieni,przecież niedawno narzekał na wszystko i wszystkich a dzisiaj..-hej dzieciaki-powiedział podchodząc szybko do nas -hej Rudy-odpowiedzieliśmy -co jest?-spytał Jerry.-Gdzie Kim i Jack?-sytał sie nas zdziwiony gdy zauważyl że nie ma jego podopiecznych,ale potem zrobił mine,która wyrazała nie zadowolenie-Są w kozie-powiedziął to tak jakby sie zawiódł na nich,nic dziwnego  w końcu to juz chyba tradycja że Jerry albo Jack czzy nawet Kim są w kozie-nie są w kozie ale z kozą,tak przynajmniej twierdzili że idą tam-powiedziął Jerry,każdy po ostatnich słowach Jerrego uśmiechnół sie szeroko a rudy spojrzął na niego,a potem nan nas- Juz nie pytam o co chodzi Jerremu bo go nigdy nie zrozumiem ale o co wam chodzi??-Spytał sie nasz sensei patrząc na kazdego z nas osobna-Kim i Jack poszli do phila po picie,a Jerremu chodzi o to ze pszyszli spóżnieni na lekcje,trzymajac sie za ręce i ...-tak sie rozgadałam że powiedzialam za dużo,spojrzałam przerazna na Rudiego-I..??-Dopytywał sie gillepsi-Ale obiecaj że nie powiesz Kim bo ona mnie zabije-powiedziałam,a rudy pomachał głową na znak zgody-i przyszła na lekcje z pokażną malinką na szyji-ostatnie słowo wyszeptałam,rudy patrzył na nas nic nie rozumiejąc ale potem jakby go olśniło-ooo-powiedział ogarniając o co nam chodzi.Do dojo weszli roześmiani Kim i Jack-hej rudy podali nam zamówione picie przez nas.Kim usiadla na ławce a Jack zaczął z nami rozmawiać,choć to bardziej wyglądało na przesłuchanie niż na zwykłą rozmowe-Chcecie nam coś powiedzieć?-zapytal podejrzanie Rudy
-nie-spytał zdziwiony pytaniem -Dlaczeg ospóżniliście się na lekcje?-tym razem spytal Milton -Bo nas pani od biologi zatrzymała i chciała żebyśmy jej w czymś pomgli-powiedział Jack-co jest miedzy wamia?-zapytali wszyscy-O co wam chodzi,jeesteśmy tylk przyjaciółmi-spojrzalem na kim wyglądała jakby nad czyms myślala,postanowilem jej nie przerywać,ale zrobił to ktoś inny.Jerry zakradl sie do Kim-Buuu!!!!-krzyknął jej do uccha,a Kim spadła z ławki.Jerry zaczął sie histerycznie śmiac,lecz przestał kiedy zobaczył mine Kim staojącą już na nogach.Jerry głośno przełknął śline-Spisuj testament,słońce-powiedziala zła jak osa Kim.Jerry zaczął krzyczeć i uciekac po całym dojo a blondynka za nim.Rudy zaczął ganiać za nimi żęby złapać i uspokoic Kim,Milton gonił rudyego żeby zostawił Craford bo i jego uszkodzi,a Eddy  za Miltonem żeby...w sumie to sama nie wiem.
*KIM*
Dziewczyny usiadły na ławce,a my sie goniliśmy,tylko Jack stal na środku dojo i się z nas śmiał-Jack ratuj!!!-krzyczał zdesperowany Jerry-Pomóż mi Jack!!!-Krzyknął Rudy,który gonił za mną.Przekrzykiwali się wszyscy,a Jack zaczął sie jeszcze głąosniej Smiac a dziewczyny dołączyły do niego.Akurat latynos przebiegał koło Jacka,a ja że go goniłam też koło niego przebiegłam co okazało sie złym pomysłem.Brewer złapal mnie w tali od tyłu i przyciągnął do siebie-Uspokuj się-wyszeptal mi do ucha tym swim seksownym głosem a mi sie ugieły kolana.Boze ja przy nim oszaleje.Zauważyłam ze każdy zacząl szeptac cos miedzy sobą.Dziwnie sie czulam,stalam na środku w objeciach Jacka,najleprzeg oprzyjaciela i chłopaka za ktorym szaleją wszystkie dziewczyny w szkole.Ale kiedy spojrzalam na Jerrego wróciła chęc zabicia go.Zaczelam sie szarpac,ale nic t onie dawalo był zbyt silny,wiec nie zostało mi nic innego jak pozostać w jego silnych ramionach.-Jack trzymaj Kim ,bo ta zaraz zabije Jerrego,a wtedy Greace nie przeżyje-powiedział sensei tego dojo.-no własnie,znaczy..yyy..traktuje g otylk jak przyjaciela-powiedziala cała czerwona na twarzy Greace.-Mam dla was nispodzianke-powiedział podekscytowany Rudy-jaką?-Zawołali wszyscy.-Wiem gdzie pojedziemy na wakacje.-powiedział z wielkim usmiechem na twarzy-Gdzie?-krzykneli wszyscy równo tak jakby ćwiczyli to przez kilka tygodni.Rudy nic nie powiedział tylko poszedł na chwile do gabinetu,lecz po chwili z niego wrócił ale nie sam ale z jedną osobą-Do Werony-powiedział Jack,patrząc na osobę stojacę koło Rudiego.Powiedział to tak jakby czuł zawód że widzi te osobe,ale takze zauwazylam że z szacynkiem patrzył na te osobe,ale kim ta osoba byla??
.......................................................................................................................................................
Dziekuje bardzo za komentarze,Rozdział nawet mi sie podoba.Nie cieszcie sie z tego pocałunku Kim i Jacka,bo jeszcze dług onie bedzie Kicka.
Domyślacie się kim ta osoba jest??
Piszcie w komentarzach jak myślicie kim jest ta osoba,jestem ciekawa waszych domyslów.:)
                                                                                                                                 KIRA

6 komentarzy:

  1. Rozdział BOSKI
    dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Emm... może dziadek Jack'a?
    Nic więcej nie przychodzi mi do głowy...
    Wspaniały :*
    Kocham i czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest genialne! <33
    Kocham to opowiadanie! <3
    Serio! <3
    Sytuacja w szatni MEGA! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny! :)
    Nie mam pojęcia kto to...
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Popracuj na językiem i będzie bosko!
    Mmmm te namiętnie pocałunki w szatni :P
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewentualnie przez parę rozdziałów może nie być kicka, JEŚLI będą w każdym rozdziale TAKIE scenki jak w szatni :D
    Rozdział zajebisty, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń