Po 10 minutach postanowiłam pójść do łazienki i zmyć bitą śmietanę z siebie,przy okazji przebrać sie w inne ciuchy bo tamte całe się lepiły.Po 20 minutacch spędzonych w łazience wyszlam z niej kierując się na dół do paczki wassabiego.Kiedy byłam na schodach usłyszałam głosy dochodzące z kuchni.To nie wróży dobrze.Gdy już byłam na dole schodów potknełam się o noge od stolika który stał koło wejsćia na góre,spadła z niej mała figurka przedstawiająco aniołka ze strzałą kupidyna,schyliłam się żeby pozbierać pozostałości po aniołku gdy nagle rzuciło mi się w oczy zdjęcie stojące na stoliku w drewnianej ramce.Przedstawiało one moich rodziców,mnie i Alex'a,wszyscy sie szeroko uśmiechamy,a w oczach można bylo dostrzec szczeście i radość.Pamietam ten dzień jakby to było wczoraj a mineło sporo czasu od tego dnia...to było 3 lata temu. Były to wakacje,które miały być najleprze ze wszystkich,miały być szcześliwe,pełne radości.Nikt w te wakacje nie miał czuć się samotnie,każdy miał sie poczuć kochany,ważny.Miały być niezapomniane...i takie były.Spycjalnie na te wakacje rodzice kupili dom w środku lasu,wtedy nawet nie pszyszło nam do głowy żę dzisiaj będziemy mieli takie zmartwienia.Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczely płynąc łzy,były ciężkiego i gorzkie,a moi przyjaciele stali na środku korytarza i patrzyli na mnie nic nie rozumieją.Jack podszedł do mnie.-Kim..co się dzieje?-spytał cicho,zmartwionym głosem.Ja nicnie odpowiedziałam tylko się w niego wtuliłam,on nie spodziewająć się tego zachwiał się lekko ale złapał równowage.W jego ramionach rozkleiłam sie totalnie,popadająć w histerie.Jack złapał mnie mocniej w tali i delikatnie podniósł sprawiając że moje nogi oplotły go w pasie.Zaczeliśmy się kierować w strone mojego pokoju,ja coraz bardziej wtulałam się w zgłembienie jego szyji,próbując się uspokoić.-Ćśś...-Jack próbował mnie uspokoić gładząc przy tym moje plecy.Za nami szli nasi przyjaciele,widziałam w ich oczach dezaprobate i przerażenie.W końcu doszliśmy do mojego pokoju,Jack położył mnie na łóżku,a sam usiadł obok mnie.
Po niecalych 10 minutach się już uspokoiłam,coć dalej łzy splywały mi po policzkach.-Kim,powiesz nam co się stało?-spytał się zmartwiony Jerry.Ja spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco glową.Julia podała mi pudelko z chusteczkami,wzielam jedną i wysmarkałam nos,a drygą wytarłam policzki mokre od łez.-Kim powiedz nam.Spróbujemy ci pomóc.-mówiąc to Jack gładził mnie po moich błon włosach.-Kim..czy ty płaczesz dlatego że Jack czytał twój pamiętnik?-tym razem odezwał się Grace.Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na nią najgorszym wzrokiem na jaki było mnie stać.-Okey,zrobiło się jakoś grożnie -wybełkotał przerażony Martinez.Dostał w łeb od Miltona.-Zgadzam sie z tobą-tym razem odezwał się Eddy,ale jak Jerry dostał w łeb tylko nie od Miltona,a od Jacka.-ałaaa!!!-Jerry zaczął się histerycznie śmiać.-I c się smiejesz?Jak dostaniesz od Jacka to zobaczymy kto sie będzie śmial ostatni.-Po słowach Eddy'ego,Jerry od razu umilkł.-Więc...Kim...powiesz nam co sie stalo?-spytała sie Julia,patrząc na mnie zmartwionym głosem.Popatrzylam na wszystkie twarze znajdujące się w pokoju i na każdych dostrzeglam to samo.Zmartwienie.-Mój brat...on ..-nie wytrzymałam,popadłam w kolejną histerie.-Milton w tamtej szufladzie jest czerwone pudełko,podaj mi je-Jack wskazał Miltonowi o którą szuflade mu chodzi.Milton podał mu pudełko,Brewer je otworzył- Kim ile bierzesz?-ja niereagowałam tylk rzucalam się po łożku jak opętana,krzyczałam,kopałam i wymachiwalam rękami.Łzy coraz to bardziej cięzkie spływąły mi po policzkach.-Kim!!!!-ja niereagowalam na Krzyki i dalej robiłam to co wczesniej.Widzialam że Jack się wkurzyl,coś tam zaczął mówić do chłopaków,ale ja nie słyszałam.Po chwili chłopaki zaczeli do mnie podchodzić,Jerry złapał mnie za ręce,Milton za jedną noge,a Eddy za drugą,za to Jack usiadł na mnie okrakiem, chciał mi włożyć 2 tabletki do buzi,ale mu to nie wyszło,ponieważ je wyplulam,cały czas się szarpałam,ale w końcu udało sie im i połknełam te tabletki.Chwile jeszcze mnie trzymali aż się uspokoie.Po 5 minutach się uspokoiłam,Jack mnie posadził na swoich kolanach i zaczął siędelikatnie bujać.Już się całkowicie uspokoiłam,miałam pewnie całe czerwone oczy i policzi mokre od łez.-Co to byly za tabletki??-To pytanie zadała Grace,ja spojrzałam na nią przerażona,każdy nagle zaczął się mi uwaznie przyglądać.Ciekawość malowała się na ich twarzach,ja przerażona schowałam głowe w silne ramiona mojego przyjaciela.-To są lekki na depresje-powiedział cały czas patrząc w okno.Spojrzałam na niego zdziwiona.-Wiem o tobie wiecej niż ci się wydaje-szepnął mi wprost do mojego ucha,delikatnie dotykając ustami mojego płatka ucha.Przeszedł mnie dreszcz.On to chyba zauważył bo sie uśmiechnął pod nosem.-A te pozostałe tabletki??-tym razem odezwał się Milton,który pierwszy otrząsnął się z szoku o wiadomości,żę ich kochana przyjaciółka ma depresje.-Kim ma schizofremie,wiec bierze tabletki,a tamte to vikodin na różne bóle.
-Kim ma schizofremie??-spytał niedowierzając Jerry.
-Ma niektóre objawy schizofremi,nie wszystkie ale większość,a po za tym depresja i schizofremia mają podobne objawy,Kim codziennie bierze tabletki więc choroby się nie ukazują,chyba żę to coś przykrego,coś bolesnego,bardzo raniącego...-w tej chwili spojrzał na mnie,w jego oczach można było dostrzec żę się zastanawia co musiało być tak okropnego,ze mnie złamało.
-Mój brat ma raka.-powiedziałam patrząć cały czas w podłoge.Zapanowała cisza w pokoju.-Został mu miesiąc,chyba że jakimś cudem uzbieram 500 000$......Tyle koszyuje lek-.Zapadła gucha cisza,która trwała w nieskończoność,a tak naprawde mineło może z godzine.
-Kupie ten lek-rozszedł sie głos Jack po pokooju.Każdy patrzył się na niego jak by zobaczyl ufo.Cccoo?-spytalam niedowierrzająć w to co słysze.-kupie ten lek.-powturzył patrząc mi glęboko w oczy.-Jack to bardzo dużo pieniędzy.
-Kim,dla ciebie to bardzo dużo pieniędzy,ale dla mnie nie,dla mnie to normalna suma.Moi rodzice śpią na pieniądzach,pogadam z nimi.-A jak nie pożyczą tych pieniędzy?
-Kim moi rodzice nie pożyczą ci pieniędzy,tylko dadzą.Nie bedziesz musiała oddawać tych pieniedzy.A po za tym moi rodzice bardzo cie lubią.Jutro pójdzieemy po szkole wszyscy do szpitala razem z moimi rodzicami,okey?-cały czas trzymał w dłoniach moją twarz.Glęboko patrzył mi w oczy.Ja delikatnie pokiwalam głową,lecz po chwili rzuciłam się mu na szyje.-Dziękuje!!!!!Mam dług u ciebie do końca życia!!-mocno go przytulilam.Byłam przeszczęśliwa,lecz obawa że rodzice nie dadzą mojej rodzinie tych pieniędzy nie przemineła.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest,napisałam!!!!:D Wiem,nudny wyszedł,ale postaram się żeby następny był ciekawszy:)
Przepraszam za błędy,ale szybko pisałam,mam nadzieje że mi wybaczycie...;)
Następny nie wiem kiedy,ale postaram się szybko go dodać.
Rozdział dedykuje:
Marmalad M.
Niezwykła000
Maddie Howard
Ola Payne
Klaudia Koczara
KIRA
Świetny :* Kocham Cię laska!! Kiedy next??
OdpowiedzUsuńBoski! Wyszedł ci super :*
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na nn <3
Ps. Dziękuję za dedyk :**
Świetny :)
OdpowiedzUsuńJack jaki kochany...
Ale mam do Ciebie maleńką prośbę :)
Mogłabyś dialogi rozpoczynać od nowej liniki, bo trochę cieżko się czyta :) z góry dzięki xD
A no i dziękuję za dedyk :**
Czekam na nn ^^
Jejuś bardzo podoba mi się ten rozdział!!!
OdpowiedzUsuńWow nie wiedziałam że Kimi jest tak chora...
Kiedy będzie KICK bo tu widać na kilometr że to nie jest zwykła przyjaźń
Czekam na KICK'a i na następny rozdział!!!
PS. Dziękuję za dedyka<3
Hej!!!
UsuńZałożyłam bloga!!! Jeśli jesteś zainteresowana to tutaj jest link:
http://do-wyboru-do-koloru-projekty.blogspot.com/
Cudnie piszesz <3 czekam na następny :) mogłabyś zajrzeć na mojego bloga?? Tutaj Masz linka: www.kimandjackmojahistoria.blogspot.com dzięki ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńJak każdy ;)
Czekam z niecierpliwością na nexta <3
Ps. Zapraszam do mnie http://www.never-look-back-leolivia-my-story.blogspot.co.uk/